Sunday, December 7, 2008

To co Moskwa nie zdążyła, Rzad Tuska, Platforma i Bruksela dokończy.

To co Moskwa nie zdążyła, Rzad Tuska, Platforma i Bruksela dokończy.


Wodowanie w szczecińskiej stoczni


Stocznia spojrzenie... The Shipyard - a look from inside.

Co dalej ze stoczniami?
Andrzej Jaworski (2008-11-07)
Aktualności dnia
słuchajzapisz
Zobacz również inne publikacje związane z tym tematem:
AUDYCJE:
Co dalej ze stoczniami? - [2008-11-07]Andrzej Jaworski
Rząd Tuska zniszczył stocznie - [2008-11-04]inż. Zbigniew Wysocki - Prezes Towarzystwa Morskiego - Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego
Symboliczna debata na temat polskich stoczni - [2008-10-22]pos. dr Urszula Krupa
Co dalej z polskimi stoczniami? - [2008-10-03]Andrzej Jaworski
Co dalej z polskim przemysłem stoczniowym? - [2008-10-02]Karol Guzikiewicz
Jaka decyzja w sprawie stoczni? - [2008-10-01]Andrzej Jaworski
Walka o przetrwanie polskiego przemysłu stoczniowego - [2008-09-19]Andrzej Jaworski - prezes fundacji Stocznia Gdańska, Roman Gałęzewski - przewodniczący Solidarności Stoczni Gdańskiej
Wiec pod bramą Stoczni Gdańskiej - [2008-09-10]Andrzej Jaworski - b. prezes Stoczni Gdańskiej
Ważą się losy polskich stoczni - [2008-09-09]pos. Jacek Kurski
Sytuacja w Stoczni Gdańskiej - [2008-09-08]Karol Guzikiewicz - wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" w Stoczni Gdańskiej
Aktualna sytuacja przemysłu stoczniowego - [2008-09-06]pos. Anna Sobecka, Andrzej Jaworski - były prezes Stoczni Gdańskiej, Roman Gałęzewski - przewodniczący KZ NSZZ,,Solidarność" w Stoczni Gdańskiej
Sejmowa debata nad sytuacją przemysłu stoczniowego - [2008-09-06]kpt. Zbigniew Sulatycki
Sytuacja przemysłu stoczniowego - [2008-09-04]Andrzej Jaworski - b. prezes Stoczni Gdańskiej
Jaka przyszłość przemysłu stoczniowego w Polsce? - [2008-08-22]Ryszard Kwidzyński oraz Grzegorz Huszcz - b. wiceprezesi Stoczni Szczecińskiej, Lech Wydrzyński i Jerzy Corda - akcjonariusze Stoczni Szczecińskiej, Andrzej Jaworski - b. prezes Stoczni Gdańskiej, Prezes Fundacji Stocznia Gdańska, Brunon Baranowski - czło
Polski przemysł stoczniowy - [2008-07-11]Rozmowy niedokończone po 24
Stocznie skazane na upadłość - [2008-07-11]Karol Guzikiewicz - v-ce przew. "Sol." Stoczni Gdańskiej
Jaka przyszłość dla polskich stoczni - [2008-07-10]Karol Guzikiewicz - wiceprezes "S" Stoczni Gdańskiej
Sytuacja w stoczniach - [2008-07-09]prez. Andrzej Jaworski
Czy uda się uratować Stocznię Gdańską? - [2008-07-02]Andrzej Jaworski - b. Prezes Stoczni Gdańskiej
Enigmatyczny program zatopienia Stoczni Gdańskiej i sprzedaży Polskiej Żeglugi Morskiej cz.II - [2008-06-26]Andrzej Jaworski - b.prezes Stoczni Gdańskiej, prezes Fundacji Stocznia Gdańska; Brunon Baranowski - przew. Komisji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność; Mieczysław Folta - kpt. Żeglugi Wielkiej, przew. Rady Pracowniczej PŻM; Paweł Kowalski - przew. Komisji
Enigmatyczny program zatopienia Stoczni Gdańskiej i sprzedaży Polskiej Żeglugi Morskiej - [2008-06-26]Andrzej Jaworski - b.prezes Stoczni Gdańskiej, prezes Fundacji Stocznia Gdańska; Brunon Baranowski - przew. Komisji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność; Mieczysław Folta - kpt. Żeglugi Wielkiej, przew. Rady Pracowniczej PŻM; Paweł Kowalski - przew. Komisji
Protesty stoczniowców - [2008-06-20]
KE kwestionuje ratunek Stoczni Gdańskiej - [2008-06-14]Roman Gałęzowski sekret. rady nadzorczej. Stoczni Gd,
Gdzie się podziały ... pieniądze stoczni? - [2008-06-10]Roman Gałęzowski Przew. Solidarności Stoczni Gdańsk
Pomoc dla stoczni nielegalna? - [2008-06-07]Andrzej Jaworski - Były prezes Stoczni Gdańskiej
ARTYKUŁY:
Czy ktoś kupi stocznie w całości - [2008-11-07]
Koniec stoczni? - [2008-11-05]
Stoczniowcy czekają na programy bez zwolnień - [2008-10-09]
Chodzi o stocznie czy notowania rządu? - [2008-10-08]
Oczekujemy zaangażowania premiera i prezydenta - [2008-10-04]
Dajmy czas stoczniom - [2008-10-03]
Jeszcze można powalczyć o stocznie - [2008-10-02]
Trudne rozmowy - [2008-09-23]
Wiec w obronie stoczni - [2008-09-10]
Plan był prosty: rozdzielić się i próbować gospodarzyć - [2008-09-06]
Topienie stoczni - [2008-09-06]
Platforma wywiesza białą flagę nad stoczniami - [2008-09-05]
Rząd wygenerował zagrożenie dla stoczni - [2008-08-29]
Stoczniowcy zdeterminowani - [2008-08-28]
Jedna albo wcale? - [2008-08-22]
Donbas negocjuje na wyłączność - [2008-08-14]
Prywatyzacja z prokuraturą w tle - [2008-08-05]
Gospodarka morska marnuje szansę na rozwój - [2008-07-30]
Żeby tylko nie rozgniewać Brukseli - [2008-07-24]
To nie jest sprawa Brukseli - [2008-07-23]
Więcej odroczeń nie będzie - [2008-07-17]
Kurs na PŻM - [2008-07-17]
Czas dla stoczni - [2008-07-16]
Tajny plan prezydentów - [2008-07-15]
Poniesiemy karę za pieniądze, których nigdy nie widzieliśmy - [2008-07-12]
Cała wstecz w stoczniach - [2008-07-12]
Stocznie z góry skazane na upadłość - [2008-07-11]
Dwie stocznie... trzy plany? - [2008-06-28]
Stocznie razem czy osobno? - [2008-06-27]
Tragedia przemysłu okrętowego - [2008-06-24]
Grad, oddaj nasze 700 milionów - [2008-06-21]
Ktoś chce zrobić ze stoczni kozła ofiarnego - [2008-06-10]
Stocznie zagrożone - [2008-05-30]
Naomi Klein en Argentina 25/04/08- Cap 1

Naomi Klein en Argentina 25/04/08- Cap 2

To co Moskwa nie zdążyła...Bruksela dokończy?

To co Moskwa nie zdążyła, Rzad Tuska, Platforma i Bruksela dokończy.


Wodowanie w szczecińskiej stoczni


Stocznia spojrzenie... The Shipyard - a look from inside.

Co dalej ze stoczniami?
Andrzej Jaworski (2008-11-07)
Aktualności dnia
słuchajzapisz
Zobacz również inne publikacje związane z tym tematem:
AUDYCJE:
Co dalej ze stoczniami? - [2008-11-07]Andrzej Jaworski
Rząd Tuska zniszczył stocznie - [2008-11-04]inż. Zbigniew Wysocki - Prezes Towarzystwa Morskiego - Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego
Symboliczna debata na temat polskich stoczni - [2008-10-22]pos. dr Urszula Krupa
Co dalej z polskimi stoczniami? - [2008-10-03]Andrzej Jaworski
Co dalej z polskim przemysłem stoczniowym? - [2008-10-02]Karol Guzikiewicz
Jaka decyzja w sprawie stoczni? - [2008-10-01]Andrzej Jaworski
Walka o przetrwanie polskiego przemysłu stoczniowego - [2008-09-19]Andrzej Jaworski - prezes fundacji Stocznia Gdańska, Roman Gałęzewski - przewodniczący Solidarności Stoczni Gdańskiej
Wiec pod bramą Stoczni Gdańskiej - [2008-09-10]Andrzej Jaworski - b. prezes Stoczni Gdańskiej
Ważą się losy polskich stoczni - [2008-09-09]pos. Jacek Kurski
Sytuacja w Stoczni Gdańskiej - [2008-09-08]Karol Guzikiewicz - wiceprzewodniczący NSZZ "Solidarność" w Stoczni Gdańskiej
Aktualna sytuacja przemysłu stoczniowego - [2008-09-06]pos. Anna Sobecka, Andrzej Jaworski - były prezes Stoczni Gdańskiej, Roman Gałęzewski - przewodniczący KZ NSZZ,,Solidarność" w Stoczni Gdańskiej
Sejmowa debata nad sytuacją przemysłu stoczniowego - [2008-09-06]kpt. Zbigniew Sulatycki
Sytuacja przemysłu stoczniowego - [2008-09-04]Andrzej Jaworski - b. prezes Stoczni Gdańskiej
Jaka przyszłość przemysłu stoczniowego w Polsce? - [2008-08-22]Ryszard Kwidzyński oraz Grzegorz Huszcz - b. wiceprezesi Stoczni Szczecińskiej, Lech Wydrzyński i Jerzy Corda - akcjonariusze Stoczni Szczecińskiej, Andrzej Jaworski - b. prezes Stoczni Gdańskiej, Prezes Fundacji Stocznia Gdańska, Brunon Baranowski - czło
Polski przemysł stoczniowy - [2008-07-11]Rozmowy niedokończone po 24
Stocznie skazane na upadłość - [2008-07-11]Karol Guzikiewicz - v-ce przew. "Sol." Stoczni Gdańskiej
Jaka przyszłość dla polskich stoczni - [2008-07-10]Karol Guzikiewicz - wiceprezes "S" Stoczni Gdańskiej
Sytuacja w stoczniach - [2008-07-09]prez. Andrzej Jaworski
Czy uda się uratować Stocznię Gdańską? - [2008-07-02]Andrzej Jaworski - b. Prezes Stoczni Gdańskiej
Enigmatyczny program zatopienia Stoczni Gdańskiej i sprzedaży Polskiej Żeglugi Morskiej cz.II - [2008-06-26]Andrzej Jaworski - b.prezes Stoczni Gdańskiej, prezes Fundacji Stocznia Gdańska; Brunon Baranowski - przew. Komisji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność; Mieczysław Folta - kpt. Żeglugi Wielkiej, przew. Rady Pracowniczej PŻM; Paweł Kowalski - przew. Komisji
Enigmatyczny program zatopienia Stoczni Gdańskiej i sprzedaży Polskiej Żeglugi Morskiej - [2008-06-26]Andrzej Jaworski - b.prezes Stoczni Gdańskiej, prezes Fundacji Stocznia Gdańska; Brunon Baranowski - przew. Komisji Międzyzakładowej NSZZ Solidarność; Mieczysław Folta - kpt. Żeglugi Wielkiej, przew. Rady Pracowniczej PŻM; Paweł Kowalski - przew. Komisji
Protesty stoczniowców - [2008-06-20]
KE kwestionuje ratunek Stoczni Gdańskiej - [2008-06-14]Roman Gałęzowski sekret. rady nadzorczej. Stoczni Gd,
Gdzie się podziały ... pieniądze stoczni? - [2008-06-10]Roman Gałęzowski Przew. Solidarności Stoczni Gdańsk
Pomoc dla stoczni nielegalna? - [2008-06-07]Andrzej Jaworski - Były prezes Stoczni Gdańskiej
ARTYKUŁY:
Czy ktoś kupi stocznie w całości - [2008-11-07]
Koniec stoczni? - [2008-11-05]
Stoczniowcy czekają na programy bez zwolnień - [2008-10-09]
Chodzi o stocznie czy notowania rządu? - [2008-10-08]
Oczekujemy zaangażowania premiera i prezydenta - [2008-10-04]
Dajmy czas stoczniom - [2008-10-03]
Jeszcze można powalczyć o stocznie - [2008-10-02]
Trudne rozmowy - [2008-09-23]
Wiec w obronie stoczni - [2008-09-10]
Plan był prosty: rozdzielić się i próbować gospodarzyć - [2008-09-06]
Topienie stoczni - [2008-09-06]
Platforma wywiesza białą flagę nad stoczniami - [2008-09-05]
Rząd wygenerował zagrożenie dla stoczni - [2008-08-29]
Stoczniowcy zdeterminowani - [2008-08-28]
Jedna albo wcale? - [2008-08-22]
Donbas negocjuje na wyłączność - [2008-08-14]
Prywatyzacja z prokuraturą w tle - [2008-08-05]
Gospodarka morska marnuje szansę na rozwój - [2008-07-30]
Żeby tylko nie rozgniewać Brukseli - [2008-07-24]
To nie jest sprawa Brukseli - [2008-07-23]
Więcej odroczeń nie będzie - [2008-07-17]
Kurs na PŻM - [2008-07-17]
Czas dla stoczni - [2008-07-16]
Tajny plan prezydentów - [2008-07-15]
Poniesiemy karę za pieniądze, których nigdy nie widzieliśmy - [2008-07-12]
Cała wstecz w stoczniach - [2008-07-12]
Stocznie z góry skazane na upadłość - [2008-07-11]
Dwie stocznie... trzy plany? - [2008-06-28]
Stocznie razem czy osobno? - [2008-06-27]
Tragedia przemysłu okrętowego - [2008-06-24]
Grad, oddaj nasze 700 milionów - [2008-06-21]
Ktoś chce zrobić ze stoczni kozła ofiarnego - [2008-06-10]
Stocznie zagrożone - [2008-05-30]

Friday, November 28, 2008

Oświadczenie senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowane do Ministra Środowiska Macieja Nowickiego w sprawie inwestycji geotermalnej w Toruniu, na kt

Oświadczenie senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowane do Ministra Środowiska Macieja Nowickiego w sprawie inwestycji geotermalnej w Toruniu, na kt


Oświadczenie senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowane do Ministra Środowiska Macieja Nowickiego w sprawie inwestycji geotermalnej w Toruniu, na którą Zarząd Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska odebrał pieniądze Fundacji "Lux Veritatis"
(2008-11-10)
Aktualności dnia
słuchajzapisz
Warszawa, 7 listopada 2008 r. Panie Ministrze, z satysfakcją donosimy Panu, że toruńska geotermia jest bliska sukcesu, że ta inwestycja powiodła się, mimo iż Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zerwał umowę z Fundacją "Lux Veritatis" na jej budowę. Jeśli zważyć ponadto, że minister spraw wewnętrznych i administracji nie zgodził się na ogłoszenie zbiórki publicznej na ten cel, naszym zdaniem rząd zachował się tak, jak w PRL-u: gdy Polacy odkryli jakieś złoża bogactw naturalnych, takie miejsce zabetonowywano, a badaczom zabraniano o tym mówić. Panie Ministrze, jak się Pan teraz czuje, kiedy Fundacja "Lux Veritatis" dotarła do źródeł geotermalnych w Toruniu, a Pan, jako zwierzchnik Zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wypowiedział zawartą wcześniej umowę z Fundacją, dotyczącą tej inwestycji geotermalnej? Już wiadomo, że woda z toruńskiej geotermii będzie wystarczająco gorąca, by można ją było wykorzystać do ogrzewania pomieszczeń, do produkcji prądu, oraz wystarczająco czysta, aby wykorzystać ją do balneologii oraz napełnienia wodą basenów. Panie Ministrze, kto lepiej dba o bezpieczeństwo energetyczne kraju, Pańskie ministerstwo czy prywatna Fundacja "Lux Veritatis", która zdecydowała się na ryzykowne zainwestowanie własnych ogromnych środków na odwierty w poszukiwaniu wód geotermalnych w Toruniu? Czy to nie Pan powinien uczynić wszystko, aby rozwijać energię geotermalną w Polsce, ponieważ jest to doskonałe uzupełnienie zasobów energetycznych kraju i może w przyszłości pozytywnie wpłynąć na zwiększenie naszego bezpieczeństwa energetycznego. Tymczasem działania rządu wobec tej inwestycji - po pierwsze - wstrzymują rozwój geotermii w Polsce, a po drugie - mogą przyczynić się do tego, że Polska nie wykorzysta środków unijnych zarezerwowanych na ten cel. Panie Ministrze, czy Pan wie, że władze niemieckie dają miliony euro każdemu, kto podejmuje się inwestycji geotermalnej. Dopłacają nawet do kolektorów i baterii słonecznych, by zwiększyć produkcję czystej energii i zmniejszyć uzależnienie od importu. A my już za kilka lat będziemy płacić kary za to, że nie spełnimy limitów udziału energii odnawialnej w ogólnym bilansie energetycznym. W sytuacji gdy u naszych zachodnich, a także południowych sąsiadów rozpoczął się boom na rozwój energetyki geotermalnej, Polska znowu pozostaje w tyle, choć ma jedne z największych złóż w Europie. Cóż, jeżeli pionierskie projekty spotykają się z takim pełnym niechęci przyjęciem, trudno się dziwić niskiemu stanowi wykorzystania geotermii w naszym kraju. Na szczęście determinacja Fundacji "Lux Veritatis", a przede wszystkim obywatelska i patriotyczna postawa ojca dyrektora Radia Maryja Tadeusza Rydzyka sprawiła, że to cenne przedsięwzięcie dla Polski zostało uwieńczone sukcesem. Jako senatorowie Prawa i Sprawiedliwości dziękujemy mu za to. Panie Ministrze, z uwagi na to, że postanowienia umowy z Fundacją "Lux Veritatis" w naszej ocenie zostały rażąco naruszone przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, mamy pytania: - Czy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska liczy się z możliwością wystąpienia z powództwem odszkodowawczym przez Fundację za straty spowodowane niewykonaniem umowy przez ten fundusz? Czy posiada w budżecie środki przeznaczone na wypłaty, bądź co bądź, odszkodowań? - Ile umów dotacji na odnawialne źródła energii zawarto w I kwartale 2008 r.? - Jakie są planowane środki finansowe przeznaczone na odnawialne źródła energii na rok 2008? - Ile wniosków wpłynęło w okresie ostatniego półrocza na dotacje na odnawialne źródła energii i na jakim etapie procedowania się znajdują? - Jak wygląda bilans wykorzystania funduszy na odnawialne źródła energii? - Jak wyglądają możliwości wypełnienia przez Polskę obligacji nałożonej przez Unię Europejską na ustaloną 20-procentową wartość pozyskiwania energii z odnawialnych źródeł? Uprzejmie prosimy o udzielenie jasnych, jednoznacznych odpowiedzi na powyższe zapytania. Z poważaniem Ryszard Bender Witold Idczak Kazimierz Jaworski Piotr Kaleta Maciej Klima Waldemar Kraska Norbert Krajczy Zdzisław Pupa Krzysztof Majkowski Czesław Ryszka Wojciech Skurkiewicz Grzegorz Wojciechowski Stanisław Zając
Lech Alex Bajan
Polish American
RAQport Inc.
2004 North Monroe Street
Arlington Virginia 22207
Washington DC Area
USA
TEL: 703-528-0114
TEL2: 703-652-0993
FAX: 703-940-8300
sms/cell T-mobile: 703-485-6619
EMAIL: ।com">polonia@raqport।com

Profesor zwyczajny Julian Sokołowski, zmarły w 2004 roku to postać mało znana polskiej opinii publicznej. Jeden z najwybitniejszych geologów w skali światowej miał uznanie i zbierał liczne nagrody wtedy, kiedy zajmował się działalnością niekłócąca się z interesami lobby naftowego i gazowego. Były złote krzyże zasługi, krzyże kawalerskie, nagrody państwowe i sława za odkrycie złóż gazu na Niżu Polskim. O potrzebie niezależności energetycznej i wykorzystaniu własnych zasobów mówił na długo przed rządem Buzka, który to sobie przypisuje pionierstwo w tej dziedzinie.
Słynny geolog nafty i gazu z dorobkiem mnóstwa publikacji nagle zmienił kierunek swoich zainteresowań. Dostrzegł, że Polska zrządzeniem opatrzności lub, jak kto woli niesłychanego szczęścia i zbiegu okoliczności leży w 80% na niesłychanie bogatych zasobach wód geotermalnych mogących stanowić niewyczerpane źródła energii. Wieloletnim dziełem życia było dokonanie pionierskiej oceny zasobu energii geotermalnej w Polsce dającej oszałamiające i niepodważalne wyniki. Mało tego. Prof. Sokołowski opracował metodykę wykorzystywanie tej energii oraz zaprojektował i wybudował pierwszy w Polsce doświadczalny zakład geotermalny w Bańskiej-Białym Dunajcu. Są gotowe projekty takich zakładów dla Warszawy i Szczecina.
Niestety, patriotyczna wizja energetycznego uniezależnienia się Polski przypominająca szklane domy Żeromskiego nie była miła dla energetycznego lobby i stwarzała zagrożenie dla różnych Stoenów i Enionów. Zwłaszcza, że nie była to już czysta teoria, a naukowo udokumentowane złoża i opracowane, przemysłowe metody ich wykorzystania. Wielki patriota Julian Sokołowski swoje poglądy mógł wygłaszać jedynie na antenie Radia Maryja i czynił to przez długie lata. I tak redemptorystom przybył kolejny wielki wróg-lobby energetyczne z dziwnymi spółkami muzyków, i pośrednikami w handlu ropą i gazem, których miliardy kręcą mediami i politykami.
Atak wrogów uniezależnienia się Polski na Tadeusza Rydzyka nie jest przypadkowy. Wykonanie dwóch odwiertów w Toruniu i wykorzystanie ich energii stałoby się namacalnym dowodem na słuszność wybitnego polskiego geologa.
Po cofnięciu dotacji w wysokości 26 milionów złotych rząd Tuska szuka sposobu na zablokowanie publicznej zbiórki pieniędzy. Mimo wszystko odwierty rozpoczęły się w ostatnia sobotę.
Wydobywana gorąca woda po oddaniu swojej energii wraca drugim otworem z powrotem głąb ziemi, gdzie ponownie podgrzewa się do temperatury około 90 C. I tak w kółko, bez dymu, gazów cieplarnianych i zanieczyszczeń środowiska.
Atak na geotermię można przeprowadzić jedynie atakując ojca Rydzyka i Radio Maryja.
Dorobek profesora Sokołowskiego, jego osiągnięcia i podane na tacy złoża i metody ich wykorzystania nie pozwalają zrobić z niego oszołoma.
Jako ciekawostkę podam, że z takich dwóch otworów można uzyskać 20 MW energii.
Biorąc pod uwagę gotowe plany wykonane przez profesora dla ponad 400 polskich gmin i kilku większych miast daje to 10 000 MW. Dla przykładu elektrownia w Bełchatowie zapewnia 20% zapotrzebowania na energię elektryczną i wytwarza 4440 MW.
Co prawda energia geotermalna w większości ma służyć ogrzewaniu, ale biorąc pod uwagę, że możliwość jej wykorzystania występuję w prawie 2000 gmin to okazuje się, że jakimś niewyjaśnionym cudem obecne granice Polski czynią ją geotermalnym i niewykorzystanym eldorado. Lobby paliwowe będzie zwalczać toruńskie odwierty do upadłego. To gwarantuje dalsze istnienie wielu fortun i politycznych wieloletnich karier.
Dlatego wszystkim bezkrytycznym klakierom medialnych nagonek na RM proponuję chwilę refleksji



Jako Polak i patryjota z washington DC
Prosze o pisanie list krytyki do przedstawicieli i samego Premiera Tuska oraz ministra ochrony srodowiska

Polsce potrzebna jest Geotermia naszego kraju energia!
Podaje kontakty:

Kancelaria Prezesa Rady Ministrów

00-583 Warszawa, Al. Ujazdowskie 1/3
tel.: 022 6946000
faks: 022 6252637
Dziennik Podawczy

00-582 Warszawa, Al. J.Ch. Szucha 14
(w godz. 815 - 1615)
Centrum Informacyjne Rządu

tel.: 022 6947528; 6946983
faks: 022 8403810
Akredytacje dziennikarskie przyjmuje sekretariat CIR

tel.: 022 6946102, 6946106, 6947072
faks: 022 6284821, 6252872
Kontakt za pośrednictwem poczty elektronicznej

e-mail: cirinfo@kprm.gov.pl
przeznaczony do przesyłania pytań od dziennikarzy mediów ogólnopolskich
e-mail: cirmedia@kprm.gov.pl
przeznaczony do przesyłania pytań od dziennikarzy mediów regionalnych i lokalnych
e-mail: infolex@kprm.gov.pl
przeznaczony do przesyłania pytań dotyczących projektów aktów prawnych
e-mail: infoobywatel@kprm.gov.pl
przeznaczony do przesyłania wszelkich pytań, sugestii i propozycji od obywateli
Ministerstwo Środowiska
ul. Wawelska 52/54
00-922 Warszawa
Uwaga: wejście do gmachu Ministerstwa znajduje się przy ulicy Reja.
Telefon centrali Ministerstwa Środowiska: (0 22) 57-92-900

Godziny urzędowania: 815 - 1615 w dni pracy dla administracji rządowej.

W sprawach dotyczących zażaleń na postanowienia wojewodów w zakresie uzgodnień zamierzeń inwestycyjnych (decyzje o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu) można uzyskać informację w każdą środę w godzinach 9.00-13.00 pod nr. tel. (022) 57-92-434 oraz -489.

Interaktywny plan okolic Ministerstwa
Telefony i adresy e-mail pracowników Ministerstwa Środowiska

Rzecznik Prasowy Ministra Środowiska
Elżbieta Strucka - tel.: (0 22) 57 92 292
e-mail: rzecznik.prasowy@mos.gov.pl

Wydział Prasowy
Michał Milewski - tel.: (0 22) 57 92 238
Anna Jadaś - tel.: (0 22) 57 92 219
Małgorzata Czeszejko-Sochacka - tel.: (0 22) 57 92 838
Anna Ostrowska - tel.: (0 22) 57 92 376
fax.: (0 22) 57 92 505
e-mail: wydzial.prasowy@mos.gov.pl

PROSIMY O POMOC I WPLATY DOBROWOLNE DLA TEGO SZLACHETNEGO CELU DLA POLSKI:

Siedziba:
Fundacja Lux Veritatis w Warszawie
ul. Ogrodowa 59A lok. 102B
00-876 Warszawa
tel. (22) 433 12 98
fax (22) 433 13 90

Fundacja Lux Veritatis w Warszawie
Oddział we Wrocławiu
ul. Wiwulskiego 7
51-629 Wrocław

tel. (71) 348 29 36
fax (71) 348 23 04
e-mail: sklep@luxveritatis.pl

Księgarnia czynna:
pon.- pt. w godz. 8:00-18:00
w sobotę w godz. 9:00-13:00

Konto bankowe:
Kredyt Bank S.A. IV o/Wrocław
79 1500 1793 1217 9003 7554 0000
Fundacja Lux Veritatis w Warszawie
Oddział w Toruniu
ul. Św. Józefa 23/35
87-100 Toruń

tel. (56) 610 82 11
tel. (56) 610 82 12
fax (56) 610 81 54

Konto bankowe:
Bank Pocztowy S.A. o/Toruń
92 1320 1120 2585

Oświadczenie senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowane do Ministra Środowiska Macieja Nowickiego w sprawie inwestycji geotermalnej w Toruniu, na kt

Oświadczenie senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowane do Ministra Środowiska Macieja Nowickiego w sprawie inwestycji geotermalnej w Toruniu, na kt


Oświadczenie senatorów Prawa i Sprawiedliwości skierowane do Ministra Środowiska Macieja Nowickiego w sprawie inwestycji geotermalnej w Toruniu, na którą Zarząd Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska odebrał pieniądze Fundacji "Lux Veritatis"
(2008-11-10)
Aktualności dnia
słuchajzapisz
Warszawa, 7 listopada 2008 r. Panie Ministrze, z satysfakcją donosimy Panu, że toruńska geotermia jest bliska sukcesu, że ta inwestycja powiodła się, mimo iż Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zerwał umowę z Fundacją "Lux Veritatis" na jej budowę. Jeśli zważyć ponadto, że minister spraw wewnętrznych i administracji nie zgodził się na ogłoszenie zbiórki publicznej na ten cel, naszym zdaniem rząd zachował się tak, jak w PRL-u: gdy Polacy odkryli jakieś złoża bogactw naturalnych, takie miejsce zabetonowywano, a badaczom zabraniano o tym mówić. Panie Ministrze, jak się Pan teraz czuje, kiedy Fundacja "Lux Veritatis" dotarła do źródeł geotermalnych w Toruniu, a Pan, jako zwierzchnik Zarządu Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, wypowiedział zawartą wcześniej umowę z Fundacją, dotyczącą tej inwestycji geotermalnej? Już wiadomo, że woda z toruńskiej geotermii będzie wystarczająco gorąca, by można ją było wykorzystać do ogrzewania pomieszczeń, do produkcji prądu, oraz wystarczająco czysta, aby wykorzystać ją do balneologii oraz napełnienia wodą basenów. Panie Ministrze, kto lepiej dba o bezpieczeństwo energetyczne kraju, Pańskie ministerstwo czy prywatna Fundacja "Lux Veritatis", która zdecydowała się na ryzykowne zainwestowanie własnych ogromnych środków na odwierty w poszukiwaniu wód geotermalnych w Toruniu? Czy to nie Pan powinien uczynić wszystko, aby rozwijać energię geotermalną w Polsce, ponieważ jest to doskonałe uzupełnienie zasobów energetycznych kraju i może w przyszłości pozytywnie wpłynąć na zwiększenie naszego bezpieczeństwa energetycznego. Tymczasem działania rządu wobec tej inwestycji - po pierwsze - wstrzymują rozwój geotermii w Polsce, a po drugie - mogą przyczynić się do tego, że Polska nie wykorzysta środków unijnych zarezerwowanych na ten cel. Panie Ministrze, czy Pan wie, że władze niemieckie dają miliony euro każdemu, kto podejmuje się inwestycji geotermalnej. Dopłacają nawet do kolektorów i baterii słonecznych, by zwiększyć produkcję czystej energii i zmniejszyć uzależnienie od importu. A my już za kilka lat będziemy płacić kary za to, że nie spełnimy limitów udziału energii odnawialnej w ogólnym bilansie energetycznym. W sytuacji gdy u naszych zachodnich, a także południowych sąsiadów rozpoczął się boom na rozwój energetyki geotermalnej, Polska znowu pozostaje w tyle, choć ma jedne z największych złóż w Europie. Cóż, jeżeli pionierskie projekty spotykają się z takim pełnym niechęci przyjęciem, trudno się dziwić niskiemu stanowi wykorzystania geotermii w naszym kraju. Na szczęście determinacja Fundacji "Lux Veritatis", a przede wszystkim obywatelska i patriotyczna postawa ojca dyrektora Radia Maryja Tadeusza Rydzyka sprawiła, że to cenne przedsięwzięcie dla Polski zostało uwieńczone sukcesem. Jako senatorowie Prawa i Sprawiedliwości dziękujemy mu za to. Panie Ministrze, z uwagi na to, że postanowienia umowy z Fundacją "Lux Veritatis" w naszej ocenie zostały rażąco naruszone przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska, mamy pytania: - Czy Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska liczy się z możliwością wystąpienia z powództwem odszkodowawczym przez Fundację za straty spowodowane niewykonaniem umowy przez ten fundusz? Czy posiada w budżecie środki przeznaczone na wypłaty, bądź co bądź, odszkodowań? - Ile umów dotacji na odnawialne źródła energii zawarto w I kwartale 2008 r.? - Jakie są planowane środki finansowe przeznaczone na odnawialne źródła energii na rok 2008? - Ile wniosków wpłynęło w okresie ostatniego półrocza na dotacje na odnawialne źródła energii i na jakim etapie procedowania się znajdują? - Jak wygląda bilans wykorzystania funduszy na odnawialne źródła energii? - Jak wyglądają możliwości wypełnienia przez Polskę obligacji nałożonej przez Unię Europejską na ustaloną 20-procentową wartość pozyskiwania energii z odnawialnych źródeł? Uprzejmie prosimy o udzielenie jasnych, jednoznacznych odpowiedzi na powyższe zapytania. Z poważaniem Ryszard Bender Witold Idczak Kazimierz Jaworski Piotr Kaleta Maciej Klima Waldemar Kraska Norbert Krajczy Zdzisław Pupa Krzysztof Majkowski Czesław Ryszka Wojciech Skurkiewicz Grzegorz Wojciechowski Stanisław Zając
Lech Alex Bajan
Polish American
RAQport Inc.
2004 North Monroe Street
Arlington Virginia 22207
Washington DC Area
USA
TEL: 703-528-0114
TEL2: 703-652-0993
FAX: 703-940-8300
sms/cell T-mobile: 703-485-6619
EMAIL: ।com">polonia@raqport।com

Profesor zwyczajny Julian Sokołowski, zmarły w 2004 roku to postać mało znana polskiej opinii publicznej. Jeden z najwybitniejszych geologów w skali światowej miał uznanie i zbierał liczne nagrody wtedy, kiedy zajmował się działalnością niekłócąca się z interesami lobby naftowego i gazowego. Były złote krzyże zasługi, krzyże kawalerskie, nagrody państwowe i sława za odkrycie złóż gazu na Niżu Polskim. O potrzebie niezależności energetycznej i wykorzystaniu własnych zasobów mówił na długo przed rządem Buzka, który to sobie przypisuje pionierstwo w tej dziedzinie.
Słynny geolog nafty i gazu z dorobkiem mnóstwa publikacji nagle zmienił kierunek swoich zainteresowań. Dostrzegł, że Polska zrządzeniem opatrzności lub, jak kto woli niesłychanego szczęścia i zbiegu okoliczności leży w 80% na niesłychanie bogatych zasobach wód geotermalnych mogących stanowić niewyczerpane źródła energii. Wieloletnim dziełem życia było dokonanie pionierskiej oceny zasobu energii geotermalnej w Polsce dającej oszałamiające i niepodważalne wyniki. Mało tego. Prof. Sokołowski opracował metodykę wykorzystywanie tej energii oraz zaprojektował i wybudował pierwszy w Polsce doświadczalny zakład geotermalny w Bańskiej-Białym Dunajcu. Są gotowe projekty takich zakładów dla Warszawy i Szczecina.
Niestety, patriotyczna wizja energetycznego uniezależnienia się Polski przypominająca szklane domy Żeromskiego nie była miła dla energetycznego lobby i stwarzała zagrożenie dla różnych Stoenów i Enionów. Zwłaszcza, że nie była to już czysta teoria, a naukowo udokumentowane złoża i opracowane, przemysłowe metody ich wykorzystania. Wielki patriota Julian Sokołowski swoje poglądy mógł wygłaszać jedynie na antenie Radia Maryja i czynił to przez długie lata. I tak redemptorystom przybył kolejny wielki wróg-lobby energetyczne z dziwnymi spółkami muzyków, i pośrednikami w handlu ropą i gazem, których miliardy kręcą mediami i politykami.
Atak wrogów uniezależnienia się Polski na Tadeusza Rydzyka nie jest przypadkowy. Wykonanie dwóch odwiertów w Toruniu i wykorzystanie ich energii stałoby się namacalnym dowodem na słuszność wybitnego polskiego geologa.
Po cofnięciu dotacji w wysokości 26 milionów złotych rząd Tuska szuka sposobu na zablokowanie publicznej zbiórki pieniędzy. Mimo wszystko odwierty rozpoczęły się w ostatnia sobotę.
Wydobywana gorąca woda po oddaniu swojej energii wraca drugim otworem z powrotem głąb ziemi, gdzie ponownie podgrzewa się do temperatury około 90 C. I tak w kółko, bez dymu, gazów cieplarnianych i zanieczyszczeń środowiska.
Atak na geotermię można przeprowadzić jedynie atakując ojca Rydzyka i Radio Maryja.
Dorobek profesora Sokołowskiego, jego osiągnięcia i podane na tacy złoża i metody ich wykorzystania nie pozwalają zrobić z niego oszołoma.
Jako ciekawostkę podam, że z takich dwóch otworów można uzyskać 20 MW energii.
Biorąc pod uwagę gotowe plany wykonane przez profesora dla ponad 400 polskich gmin i kilku większych miast daje to 10 000 MW. Dla przykładu elektrownia w Bełchatowie zapewnia 20% zapotrzebowania na energię elektryczną i wytwarza 4440 MW.
Co prawda energia geotermalna w większości ma służyć ogrzewaniu, ale biorąc pod uwagę, że możliwość jej wykorzystania występuję w prawie 2000 gmin to okazuje się, że jakimś niewyjaśnionym cudem obecne granice Polski czynią ją geotermalnym i niewykorzystanym eldorado. Lobby paliwowe będzie zwalczać toruńskie odwierty do upadłego. To gwarantuje dalsze istnienie wielu fortun i politycznych wieloletnich karier.
Dlatego wszystkim bezkrytycznym klakierom medialnych nagonek na RM proponuję chwilę refleksji

Wednesday, October 1, 2008

Poland and US making the Argentinean mistake? Are there any similarities?

Poland and US making the Argentinean mistake? Are there any similarities?



It was a few years ago when corporate TV stations showed a terrible situation in Argentina – a country of a stormy past, but in a pretty good shape since the introduction of global economy. Crowds of people protesting in the streets, soldiers shooting at them. Smoke, squibs, fire and unemployment surpassing 22 per cent. In 2001 Argentina was on the bottom of an abyss, from which – according to Western economists – there was no escape. Globalists, industrialists and bankers were massively leaving the country taking away with them whatever still could be taken. The media were ordered to forget about that country and its sheer existence.

In December 2001 Argentina fund herself in an economical hole into which it was pushed by its elites and globalism. The banks stopped paying out the money. Nobody was able to control the economy of the country. President Carlos Menem, previously in power, an industrialist chosen for the post in 1989, had promised Argentineans beautiful women and Ferrari cars. But through the back door he would sell out the country’s assets to foreign hands for ridiculously low prices. He borrowed large sums of money from the World Bank and International Monetary Fund. The citizens of Argentina, which thanks to the borrowed money was prospering like never before, cheered for their President and declared him a genius of the free market.

The idyll ended when they had to start paying back the borrowed money. In 2001 the gross domestic product went down as much as 11 per cent. However, the country did not receive any additional funds or any concrete pieces of advice from the IMF.

The history of Argentina is full of unsuccessful uprisings, sudden upheavals, protests and wars. It is also full of poverty of masses and unimaginable richness of a small group of the chosen ones. It is full of corruption, horrible torture and fascist prisons. But by the end of 1990s the whole world was left speechless. What was going on the streets of Argentina was a warning and a prophecy for the enthusiasts of global economy.

In private the journalists were wondering how it was possible to ruin a whole country in such a short time. How was it possible that no one noticed that and no one counter-reacted? Such questions were circulating in the Internet and in private conversations. But newspapers and TV bulletins were chasing for sensation and blubbering about fiscal irresponsibility on a large scale. Average Argentineans and the new president, De la Rua, were soon to be blamed for everything.

Argentina was alive and kicking, but corporate media did not want to let the public know about it. In 1999, when De la Rua was chosen President and the country had already been in recession for 3 years, conniving CNN would announce that Menem had not been re-elected because he could not enter for election for the third time, according to the constitution. However, he said that he would enter the election in 2003. Menem belonged to Peronists party, the biggest political power in Argentina. He was closely linked with the USA, globalism and free market.

The new President of Argentina had almost no move. Peronists were still in power and they attacked him from the very beginning. De la Rua asked his countrymen in his speeches: ‘Please, understand how important is unity. I want to be the President of all Argentineans.’

When economic crash came, International Monetary Fund was the first to wash their hands. Its experts claimed that Argentina spent too much Money although the country’s budget was much smaller than the budget of the USA during the Great Depression. When the economists ridiculed such an explanation, the lawyers of IMF began their attack. They claimed that Argentina had had such rights to distribute the loans to which the Fund had to adjust and which made normal economical functioning impossible. It means that the Fund wants us to believe that poor Argentina dictated them the conditions.

All that show was supervised by the elites of the USA. For the last 55 years, during the whole existence of the International Monetary Fund, the voice of the United States has been decisive. Other rich member countries could easily oppose the USA in voting and win, but by some strange coincidence they never did. When we take a closer look at IMF we will find out that in fact it is only a group of lenders ruled by the American Treasury. We should not be surprised then that the American government (and the obedient American and Western media after them) unanimously stated that Argentina must be submissive to the rules imposed on her by the IMF.

Economical analysis

Today we know already why Argentina’s economy collapsed, although the media do not want to say it. I am begging here for a special attention of the readers in Poland. In 1991 Menem based the country’s economy on a ‘higher’ currency which was the American dollar. A stable exchange rate of 1:1 between the dollar and the Argentinean peso was introduced. Menem hoped that the dollar would soon become the circulating currency in Argentina. It was quite a good idea at first, but soon it turned out that the value of the dollar was overrated. Automatically the value of the Argentinean peso was also overvalued. Let us pay attention how the euro is functioning in Poland.

At the moment when investors figured out that the value of the peso is overrated they started fearing that it would fall. That is why they began demanding higher and higher interest rates on everything. Also on private and government loans. It caused a huge debt. The interest rate was raised to 40 per cent.

To keep up the parity on the American currency, the Argentinian government had to have adequate amount of American dollars in the banks. The more the crisis developed the more American dollars the government had to buy for a significantly overrated price. More and more people demanded transactions in cash. This process pushed Argentina into a debt of 140 billion of dollars. In December 2001 the Argentinian government announced to the world that they are not able to pay anything. Argentina became the pariah of nations.

To keep up the overrated value of the peso, International Monetary Fund gave Argentina huge loans. Only in one year to the country’s Treasury were sent 40 billion dollars as a package organised by many lending institutions. Only one basic requirement that was to guarantee that these loans would be paid off was to maintain zero budget deficit. Which meant that Argentina had to oscillate on 100 per cent of the budget. It is impossible during a recession to keep 100% of a budget, besides it takes some painful operations like serious cuts in the budget, which in turn cause high level of unemployment eventually leading to street fighting on a big scale.

How did that process look like from the point of view of an average, hard-working Argentinian? At the beginning of the 1990s Argentinians were encouraged to buy almost everything. Companies were privatized and incorporated into conglomerates. People were encouraged to build houses by giving them low-mortgage loans. People were asked to set up their own companies and those who were laid off were given compensation packages. Luxury cars were shown to the middle class and sold for very low down-payments for high-percentage loans and long-term payments. The media shouted out that the situation is so good, that everybody would be able to afford to pay off the loans on cars or houses. ‘You can have everything now – you will pay off later!’. The Argentinians – like Poles today – enjoyed the prosperity not knowing that a trap had been set up for them. After 40 years of poverty and wars they could at last have in their gardens or garages what so far they had seen in American films.

With the Western capital came the people whose task was to watch its flow. They taught Argentinians what the free market and global economy is about. Soon they had such huge influence on Argentina’s administrating structure that the country, practically speaking, lost its independence.

In the situation when the American dollar was bought with the peso at the rate of 1:1, everything that was produced in Argentina (as well as services) was too expensive to be exported. The whole country – just like Poland and other countries – was literally choked to death. Import of goods was much cheaper than their production. In that way almost 10% of gross domestic product was destroyed.

Mass privatizations at the beginning of the 1990s of almost all national assets for a fraction of its market value had already caused unemployment on a big scale. Mainly electricity, municipal and telecommunication companies were privatized. Globalists know very well how to do it. You start privatizing from the chosen key sectors. After that, other co-operating sectors become incompatible. Then there is no way out but to privatize all other sectors in the structure upwards. When the spiral of privatization went up, the spiral of dismissions from work went down. At the bottom there was a bigger and bigger number of unemployed people ending up with no means of living.

On the scale of the country, the spiral movement up was balanced by the movement down. Finally more and more people stopped doing their shopping and the money stopped circulating. So did the taxes. Poor Argentinians did not pay taxes because they had nothing – instead, they started buying rifles. When the money stopped circulating, now privatised companies laid off more and more people to keep up the economy of their firms. Those three inter-related crisises (taxes, unemployment, overrated value of the currency) get the Argentinian government to beg IMF for help or advice. International Monetary Fund, after long negotiations, made their decision. ‘Argentina is too much in debt. We can’t help. Let us leave that country in the state of free falling into an abyss.’ Also, during many military councils the decision was made how to cut off Argentina from the outside world if the expected rebellion of armed Argentinians was to spread across the borders.

This decision by IMF get the Argentinians (who foresaw the fall of the value of the peso) to rush to the banks to pay out their savings. The banks were closed, the salaries in many sectors of the country’s economy were held up. In desperation, the President declared that Argentina stopped paying off her debts. The press foretold that in the country there would be hair-raising scenes and after that they lost their interest in the matter.

The Argentinian miracle

It seemed that there was no retreat for Argentina. The rats began to leave the sinking ship. President Menem left for Chile. The businessmen and their international advisors were leaving for their countries. Even small investors, whose parents had come to Argentina in search for a better life, frantically tried to get entry visas to their mother countries. Whole factories with full machinery equipment were left behind – it was not profitable to produce there anything any more. The workers were laid off with nothing. Beautiful residences with swimming-pools were left abandoned, as well as whole office blocks lined out with marble. Those who had led to that crisis were moving like locust on other fields which could still be eaten up.

’Time’ magazine was wondering: ‘What can President De la Rua do now? This is a million-dollar question. Whether alone or in a coalition, he immediately needs a plan to ease the crisis. He has to help his countrymen to fill their stomachs and, maybe, to revive economical growth. The problem is that – to ease the results of the crisis concerning poor people – the government has to spend millions of dollars on food and basic needs. And this will cause a further escalation of the financial crisis. Something must happen…’

And it did happen! The Argentinians trusted their President who broke the negotiations with international financiers. The army, police and ordinary people lined up in support. They claimed that Argentina belonged to Argentinians, not to international financial mafia. The Argentinian government, left alone, made a decision which get the White House and international bankers furious. Against their recommendation, the exchange rate of the peso was freed. Minister of Economy, Roberto Lavagna, stated: ‘Having competitive prices of currency exchange will help our export and enable fulfillment of the country’s needs.’ They also decided to end the free market policy to which the country’s economy was a prisoner. An economical co-operation with Brazil and China was established. Some capital started to flow to the country. The central bank began to buy the dollar again, but only as much as necessary to keep up the economic growth.

When Argentina announced that after 3 years from the moment of separation from degenerated ideas of globalists she was able to pay 30 cents for every dollar of her debt and keep up her unprecedented economical growth, at first nobody believed her. Then the media were strictly forbidden to inform about it. We should not be surprised as it is a palpable proof how quickly an economy of a given country and life of its citizens can improve when they forget about globalist absurdities.

In December 2004 the British ‘Guardian’ wrote: Three years ago, in December, Argentina was in crisis. The economy was rolling down uncontrolled into an abyss, banks closed their door to the investors, company presidents changed every week. Today the common opinion among the economists in Buenos Aires are that the country has left the worst behind. Yes, Argentina is still fighting with a complicated process of reconstruction of her debt, but the economy has undergone incredible changes.’

Like Phoenix, the economy has risen from the ashes. After an 11-per-cent fall in 2002, in 2003 the domestic product rose almost 9% and it will rise another 8% this year*. The government carefully announces that GDP will rise 4% in 2005, but most experts in economy believe that in fact the growth will be 5%.

The assumptions of ‘free market’ were bad for jobs and employment. In 2002 the unemployment reached its peak with 22%. Now it is 12%.

Whether you are faithful believers or not, some commentators say about the rise of Argentina as of a miracle which Rodrigo Rato, the director of IMF, could not cause. The hand of God turned out to be more powerful than the hand of International Monetary Fund. Now nobody is cheating any more.

Another thing which is hidden by the media was the fact of absolute unification of the working class with the management class. When the factory owners closed their firms and fled to other countries, their workers and directors occupied nearby cafes and park benches. When they were sitting idly on the streets, they were discussing how to improve their life and situation of their country, doomed to fail. The employees of such abandoned factories as Zanon looked at the gates melancholically. They spent most of their lives in those factories. Finally they made up their minds. They entered the grounds of their empty and devastated factories, started the machines and began production out of the materials which were still in the warehouses.

The authorities and the army looked at that almost communist-like behaviour of the people in a friendly manner. Soon department managers, office clerks and economic directors joined the turners, polishers and warehouse men. In the record-breaking time sales and export were initiated. There were no fixed hours of work. The decisions concerning their factories were taken by the people during short production meetings.

It turned out that the production is profitable and needed. What had not been profitable for globalists started to be such for common people without the help from banks and financial cartels. Soon production and sales reached their record levels in some factories. The people shared the profit with one another. They had never earned such sums of money before. So, they started to spend them. Thus building industry and other branches of industry got moving.

All that happened so quickly that America did not even have enough time to declare Argentina a communist country. The Movement of Unemployed Workers (MTD) was established. Soon this organisation had the power to influence politics. And that was yet another mystery of the Argentinian miracle.

The rats come back

The situation of Argentina began to improve. Globalists and factory owners began to come back and demand a return of their factories taken over by the people. Those who had left the country on the verge of a civil war 3 years before, now have some claims quoting international laws. Does that remind the Poles of something?

MTD, which was created almost literally on the streets, is strong. The organization is threatening with mass demonstrations. The ceramics factory, Zanon, the first one to be taken over by its workers and revived to the state of a profitable works, has become a symbol of the new and better, like Gdansk Shipyard used to be for Poles. MTD is considered by CIA and other similar organizations as a group which managed to create the most modern strategies and solutions how to unite and defend people from capitalism.

The returning rats from international financial circles are fighting back. Because Argentina constitutes a serious threat to the whole global economy, we should assume that if the USA wasn’t involved in Iraq now, the American soldiers would be defending their oil under the Argentinian grass in the name of democracy, or would be defending the freedom of their country there.

Kirchner, new President of Argentina, demands the extradition of the ex-president Carlos Menem, who is in Chile. Menem is wanted by the Argentinian authorities for corruption and bringing the country to ruin. He planned to enter for the presidential election in 2007 and used to promise the factory owners to return their property. Of course, that is why he enjoys the support from international financiers and can afford to laugh at the orders and decisions of Argentinian courts of law.

In January 2005 international bankers agreed to the proposal from the Argentinian government to be paid 25 cents for every dollar of the debt. An unseen thing happened – Argentina declared a war to IMF and several other globalist organizations and won. Argentina, protected by her own army, not only blackmailed the globalists, but also refused any negotiations with 700,000 holders of the state bonds. Argentina has an open way to be accepted back to the community of international societies from which she had been thrown away before. And she did it on her own conditions, as a full member, making decisions on her own.

Many bankers and international investors accuse Argentina of totalitarism and cheating investors and lenders. It caused quarrels among big financiers, Italian and American among others, who claim that if it was not for 9/11, they would be talking to Argentinians in a different manner.

Three months later IMF again began demanding a full payment of the debts. But Argentina was already strong enough being in economic co-operation with Brazil and China to show the bankers from Wall Street ‘the middle finger of her right hand’. Argentina started to prove to the world that about half of the creditors had already made a considerable profit on the Argentinian debts and that it was not fair that they should demand any more. This opinion was exposed by Chinese and Indian media. By the way, Argentina showed in black and white how some people tried to bring the country to bankruptcy and what it meant in practice.

The British ‘Guardian’ writes: ‘Three things worked for the benefit of Argentina. First, Kirchner’s card was strong thanks to the strong economy. Secondly, the truth about IMF was being revealed, that is why they wanted a quick settlement. Thirdly, Wall Street left Argentina just before the crisis and the negotiations were led by European banks. So the American Treasury was not pressed to play hard with Argentina. Also, they did not want Kirchner to make friends with a strong populist, President of Brazil, Lula.

Now many indebted countries may follow Argentina’s footsteps – and show the globalists their behind. Including Poland. And that is what the financial circles fear most. A precedence was created. A relatively non-significant country, held up against the wall, defied the wide-spread slogans of democracy, law and free market. And she won – at least so far. There has emerged a big chance for other countries. Now, when the American army is involved in Iraq, they can get rid of the yoke. You only need to want it and go for it. Just like the citizens of Argentina did, regardless of their social function, possessions and education.



Alex Lech Bajan
Polish American
CEO
RAQport Inc.
2004 North Monroe Street
Arlington Virginia 22207
Washington DC Area
USA
TEL: 703-528-0114
TEL2: 703-652-0993
FAX: 703-940-8300
EMAIL: alex@raqport.com
WEB SITE: http://raqport.com

Tuesday, September 30, 2008

Conferences in the US on investment possibilities in Poland. New York and Saint Louis

Conferences in the US on investment possibilities in Poland. New York and Saint Louis



Conferences in the US on investment possibilities in Poland. NewsYork and Saint Louis

“Doing Business with Poland” is the motto of the conference which is to take place in New York. The event organised thanks to a joint effort of PAIiIZ and the New York Consulate General in co-operation with the Greater New York Chamber of Commerce will be an opportunity for all interested in Poland to learn about the country’s current state of economy, about the conditions for running a business, the business environment and its institutions as well as about investment possibilities the country offers to prospective American investors. The conference will take place on October 10th at 10 a.m in the Consulate General of the Republic of Poland in New York.The second conference “Poland – a strategic partner in global Europe” will be held in Saint Louis. The meeting which is to be opened by Paweł Wojciechowski PhD, PAIiIZ President, will focus on highlighting new opportunities resulting from investing in Poland. The conference will be attended by Mr Jan Kozłowski, the Marshal of the Pomeranian voivodship who is going to present investment potential of the Gdańsk Metropolitan Area and also by Mr Dariusz Kasprowicz, vice president of the Wałbrzych Special Economic Zone who will discuss the business incentive system offered by the Zone. Moreover, Mrs Judith Gliniecki, a representative of a Polish law firm Wierzbowski Eversheds will acquaint the participants with the current legal conditions of investing in Poland. The conference will take place on October 13th at 9 a.m. at the Missouri State University in Saint Louis
Alex Lech Bajan
We trade with PolandCEORAQport Inc.2004 North Monroe StreetArlington Virginia 22207Washington DC AreaUSATEL: 703-528-0114TEL2: 703-652-0993FAX: 703-940-8300sms: 703-485-6619EMAIL: polonia@raqport.comWEB SITE: http://raqport.com/

My Tribute To Poland Vol. I

My Tribute To Poland Vol. II

My Tribute To Poland Vol. III

Polska / Poland

RWE considers bidding for Poland privatisations

RWE considers bidding for Poland privatisations

Quote, Profile, Research, Stock Buzz), Europe's fifth-largest utility, may take part in the sell-off of state-owned power companies in Poland, the chief of RWE's Polish unit told Reuters.
The German utility would bid in a sale if it was able to obtain a majority in any potential target, said Filip Thon, the chief of RWE's business in the country.
"One condition for participating in the privatisation of companies such as Enea, Polska Grupa Energetyczna (PGE) and Tauron Polska Energia is that we are able to influence the company's business," Thon said in an interview.
"We are prepared to take a minority stake if there is the clear perspective to get a majority later," he said.
RWE has secured access to additional wind-power projects with 300 megawatts of generation capacity in Poland, taking the pipeline of projects to 500 megawatts in total, Thon said.
The company also plans to expand by building new power plants in the central European country and aims for a generation capacity of 2,000 megawatts to 3,000 megawatts by 2018, he said.
Thon reiterated RWE still aimed to build a second coal-fired power plant in addition to the 800 megawatt, coal-fired plant it planned to build with Poland's largest miner Kompania Weglowa and was interested "in principle" in gas-fired power production.
"We want to offer power not only in Warsaw but in the whole country in the future," he said। (Reporting by Tom Kaeckenhoff; Editing by Quentin Bryar)

contact for Trade with Poland:
Alex Lech Bajan
Polish American CEORAQport Inc.2004 North Monroe StreetArlington Virginia 22207Washington DC AreaUSATEL: 703-528-0114TEL2: 703-652-0993FAX: 703-940-8300sms: 703-485-6619EMAIL: sales@raqport.comWEB SITE: http://raqport.comReplacement for the SUN COBALT RAQ LINENew Centos BlueQuartz with गुsupply and global tech support

Wednesday, September 24, 2008

INTERNATIONAL MONEY LENDERS and the World Financial Problems Now Part2

INTERNATIONAL MONEY LENDERS and the World Financial Problems Now Part2
The Money Masters pt 10 of 21

The Money Masters pt 11 of 21

The Money Masters pt 12 of 21

The Money Masters pt 13 of 21

The Money Masters pt 14 of 21



This is a video response to The Money Masters pt 14 of 21



The Money Masters pt 15 of 21

The Money Masters pt 16 of 21


The Money Masters pt 17 of 21

The Money Masters pt 18 of 21

The Money Masters pt 19 of 21

The Money Masters pt 20 of 21

The Money Masters pt 20 of 21

INTERNATIONAL MONEY LENDERS and the World Financial Problems Now Part1

INTERNATIONAL MONEY LENDERS and the World Financial Problems Now Part1
The Money Masters pt 7 of 21 why this part one more time please see



Money Masters - pt 1 1/7 - Federal Reserve - NWO

Money Masters - pt 2 1/7

Money Masters - pt 3 6/7 - Federal Reserve - NWO

The Money Masters pt 4 of 21


The Money Masters pt 5 of 21

The Money Masters pt 6 of 21

The Money Masters pt 7 of 21


The Money Masters pt 8 of 21

The Money Masters pt 9 of 21

Monday, September 15, 2008

Polish émigré 5 years since entering U.S., he gets into 7 Ivy Leagues

Polish émigré 5 years since entering U.S., he gets into 7 Ivy Leagues

Poland - making a difference



By Bob Considine
TODAYShow.com contributor

Polish émigré 5 years since entering U.S., he gets into 7 Ivy Leagues
Polish émigré couldn’t speak English; now he’s admitted to 17 top schools

By Bob Considine
TODAYShow.com contributor
updated 9:05 a.m. ET, Wed., June. 18, 2008
Lukasz Zbylut has taken “the old college try” to a whole new level.

The New York teenager, who emigrated from Poland only five years ago, applied to seven Ivy League schools — and was accepted by every one of them.

Now he’s thrilled to further his education at his “dream school” of choice — Harvard. What, Yale wasn’t good enough for him? How about Princeton?


--------------------------------------------------------------------------------

“I do feel sorry, and I feel awful for turning down such great institutions,” Zbylut told TODAY co-hosts Matt Lauer and Meredith Vieira. “But it’s Harvard.”

Among the other schools he declined were Columbia, Dartmouth, Penn, Cornell, Georgetown, Stanford and New York University.

There were 10 other prominent schools that also accepted the ever-smiling 18-year-old. But he knew he could only pick one.

“It’s a great feeling to have,” Zbylut added. “And it’s very exciting — and confusing, to an extent.”

A class act
Lukasz Zbylut (pronounced Loo-KASH Zbeh-LOOT) was in seventh grade when he came to the United States. At that point, he admits, he had only a limited grasp of the English language.

“It’s quite amazing that the first words you learn in any language are the curses,” Zbylut said with a laugh. “It’s ‘thank you’ and the curses. Someone should study that at some point. But I’ve come a long way since then.”

Zbylut said the transition to attending school in the U.S. was “easier than expected.”

“Schools in Poland are very rigorous, as you can imagine,” he said. “When taking my first exam, I was constantly turning to the girl next to me because in Poland, [testing] is very collaborative. Here, it’s the opposite.”

In addition to holding such high grades, Zbylut is co-captain of his school’s United Nations team; founder of its debate team; president of its mock-trial team and editor of the school newspaper. And, just for kicks, he plays soccer.

With such credentials, Lauer asked, why did Zbylut apply to so many schools when he knew he’d be accepted to so many of them?

“That isn’t really true, especially the last decade,” Zbylut explained. “[It’s] very competitive. We’re into the single digits when it comes to acceptance rates.

“I thought of myself as a great candidate, but I was never certain of getting into a single one college.”

Zbylut plans to study politics, law and philosophy at Harvard. But there was one school that actually did turn him down — the Massachusetts Institute of Technology.

Zbylut said he didn’t mind the snub.

“I really don’t regret it, because I would never be as passionate as a student they potentially could have given the spot to,” he said. “I’m hoping that the spot they gave would have been to someone who is very passionate about politics and everything.”

Saturday, September 13, 2008

325. rocznica Wiktorii Wiedeńskiej Polish King Sobieski Victory Vienna Wien

325. rocznica Wiktorii Wiedeńskiej Polish King Sobieski Victory Vienna Wien
dr Józef Szaniawski (2008-09-12)
Aktualności dnia
słuchajzapisz

Vienna 1683

Husaria / The Winged Hussars Vol. I

Jan III Sobieski (John Sobieski, 1629-1696)
Jan Sobieski was an excellent king for the period during which he was elected. His father wanted to educate both his sons well and first sent them to study at the University of Cracow, in the Faculty of Philosophy. Later, he sent both of them abroad, where they could complete their education. Subsequently, the future king had the opportunity to learn the art of war on all the fronts where Polish armies fought. He took part in the Battle of Beresteczko in 1651 (in the Ukrainian rebellion led by Hetman Bohdan Chmielnicki), during the Polish-Swedish war (1655-1660) and in the Battle of Warsaw, where he commanded Tartar units fighting on the Polish side against the Swedes. Next he fought against the Transylvanians, Russians, Cossacks and Tartars, as well as against rebels who, led by Prince Lubomirski, rose against King Michał Korybut Wiśniowiecki in 1666. His special success was the defeat of the Turkish army at Chocim in 1673. It was this victory that helped to get him elected king of Poland a year later.

The experience he gained on the battlefields came to fruition in an event which was significant not only for the history of Poland. By the late 17th century the Turks were attempting to penetrate deeper and deeper into the heart of Europe, threatening Vienna. Realising that should Vienna fall, Poland would find herself in a very difficult position, in 1683 Sobieski set off to relieve the besieged city. On 12 September 1683 Polish hussars (heavy cavalry with characteristic plumage on their backs) under Sobieski's command gained a victory, thus definitively stopping the Turks in one of the greatest and most significant battles in Europe at the time. Nowadays that march to Vienna is referred to as the Relief of Vienna. Sobieski wrote numerous letters to his French wife, Queen Marie Casimire d'Arquien ('Marysieńka'), describing the battle which decided the fate of Europe. His letters make up a fascinating chapter in Old Polish epistolography.

Sobieski's great love for his wife also had political consequences, as it tied him to the French court. Thanks to that, he understood the need for domestic reform and a change in Poland's foreign policy. Thus he wanted to strengthen Poland's position on the Baltic coast by taking East Prussia, and to retrieve Polish Silesia from the Habsburgs. In his home policy, by trying to make Poland a hereditary monarchy and to abolish the principle of liberum veto (viz. statutes were passed in parliament only by a unanimous vote), he attempted to enhance royal prerogative, which had become too dependent on the magnates. However, these reforms were not implemented due to the opposition by part of the noble estate, which had become too accustomed to the enjoyment of significant privileges.

Sobieski was not only a great military leader, but also an excellent politician. He died on 18 June 1696, leaving a memory of the great glory of Polish military prowess.



Facts

After the Vienna victory, when welcomed by the Austrian Emperor Leopold I, Jan Sobieski reportedly paraphrased the words of Julius Caesar by saying, 'Veni, vidi, Deus vicit,' (I came, I saw, God carried the victory). Indeed, the victory of the Poles supported by the Emperor's army, broke the Turkish power which never recovered from the defeat. In the 18th century, a partition of Turkey was even contemplated, but never took place. However, partition is what happened to Poland. Characteristically, Turkey, which had fought our ancestors for over two hundred and fifty years, was the only state in Europe that never recognised the partitioning of Poland.



Jak Sobieski triumfował pod Wiedniem
Monika Kuc 09-09-2008, ostatnia aktualizacja 11-09-2008 21:03
W Wilanowie w 325. rocznicę odsieczy wiedeńskiej król Jan III Sobieski sam zdaje relacje z pola bitwy.


źródło: Życie Warszawy
*Bitwa pod Wiedniem według Marcina Altomontego, fragment muzeum w wilanowie
+zobacz więcej– O victorii wiedeńskiej mówimy we wnętrzach, w których toczyły się rozmowy poprzedzające kampanię. W pałacu w Wilanowie król przyjmował dyplomatów i stąd 18 lipca 1863 roku wyruszył w stronę Wiednia, by 12 września stoczyć jedną z najważniejszych bitew w dziejach Europy – mówi Marta Gołąbek, kustosz wystawy.


Z odległych Węgier nadchodziły informacje o zwycięstwach Jana III pod Ostrzyhomiemi Seczanami. Pomiędzy Krakowem a miejscami pobytu wojsk królewskich kursował osobisty posłaniec monarszy. Listy do Marii Kazimiery były jedynym źródłem informacji. 14 grudnia król donosił z Lubowli o swym przyjeździe, prosząc równocześnie małżonkę o wyjechanie przed siebie do Starego Sącza. Królowa podporządkowała się woli męża i zaraz po otrzymaniu tej wiadomości wyruszyła na spotkanie.

Tymczasem Kraków żył przygotowaniami do przyjęcia bohatera spod Wiednia. U schyłku listopada rajcy zasięgnęli opinii pospólstwa w kwestiach finansowych „wiedeńskiej fety”. Dnia 22 listopada podjęto uchwałę zaczynającą się od słów: „Najjaśniejszego Króla Imci Pana Naszego Miłościwego, szczęśliwego daj Boże do residencyjej krakowskiej spodziewając się powrotu, miłość zaś i wierne poddaństwo nasze przeciw tak wielkiemu monarsze a dobrotliwemu Panu, który całość Ojczyzny i ca-łego chrześcijaństwa zastawia i broni najjaśniejszymi piersiami swemi pańskiemi, wyciąga po nas, abyśmy jak z największym tak wielkiego triumfatora powitali applausem”. Uchwalono wtedy trzy tysiące złotych na potrzeby tryumfu „według możności tych czasów ciężkich”, jak zapisano w aktach. Już wówczas zdecydowano zorganizować specjalny fajerwerk, by w ten sposób uczcić wracającego monarchę. Podczas kolejnych posiedzeń rajcy obmyślili szczegółowy przebieg całej uroczystości. Uchwalono też (14 XII), że podczas wjazdu monarchy strzelać się będzie za bramą Wiślną i Nową (18 XII). Postanowiono (22 XII) wydać wystawną ucztę na cześć Jana III. W zestawieniu z wcześniejszymi uroczystościami, od których barokowy Kraków nie stronił, te na cześć Sobieskiego przygotowano z niebywałą wręcz starannością, omawiając każdy nawet najmniejszy szczegół ceremonii, przywiązując dużą wagę do detali. Starania rady miejskiej o godne uczczenie pogromcy Turków zostały gorąco poparte przez całą społeczność Krakowa. Tym razem nie tylko uroczysty wjazd, lecz także okolicznościowy fajerwerk miał uczcić wiekopomne zwycięstwo. Na powitanie króla wysłano do granicy państwa rajców — Pawła Fryznekiera i Adama Drużyńskiego. W Starym Sączu oczekiwała Maria Kazimiera, stąd szybko w zimowy czas ruszono do Krakowa. Monarsze towarzyszyły zbrojne hufce husarii oraz dworzanie.

Dopiero 23 grudnia Jan III stanął w murach Krakowa, gdzie „miasto cum applausu w bramie czekało”. Wtedy przypuszczalnie wręczono królowi tacę srebrną złoconą, wedle tradycji napełnioną złotem. Taca ta, zachowana w zbiorach wilanowskich, swoją artystyczną formą nawiązuje do tryumfu Jana III w typie all'antica, w aktualizowanych strojach. Na kołnierzu tacy widnieją wojenne emblematy. Jej autorem jest gdański złotnik Jan Gotfryd Holl.

Wjazd przez Bramę Floriańską odbył się w godzinach wieczornych, przy śnieżnej i mroźnej aurze. Królewski orszak przejechał ulicami Krakowa, kierując się na Wawel. Jak odnotował współczesny świadek, król wstąpił do katedry, „kędy biskup ze wszystkiemi zakonnikami, kapłanami i niezliczoną wielkością ludu psalmy i oracyje prześpiewawszy, Te Deum laudamus skończywszy, jednostajnym głosem krzyknęli: Vivat! Vivat! Vivat Rex Poloniae!”. Towarzyszył temu huk dział. Po udzielonym błogosławieństwie monarcha wraz z małżonką udali się na spoczynek. Nazajutrz, w wigilię Bożego Narodzenia, Jan III ponownie odwiedził katedrę. Wtedy złożył przy grobie św. Stanisława — ołtarzu Ojczyzny — wielką chorągiew zdobytą pod Wiedniem. Zgodnie z wielowiekowym obyczajem zawieszono ją obok wielu innych trofeów wojennych przy konfesji św. Stanisława. Na pamiątkę odsieczy wiedeńskiej oraz złożenia w katedrze tureckiej chorągwi kapituła sprawiła marmurową tablicę, okoloną panopliami, upamiętniającą to zdarzenie. Już w czerwcu roku 1684 projekt przedłożono biskupowi Małachowskiemu, który po drobnych korektach napis i tablicę zaakceptował. Płytę tę zamówiono w pobliskiej Czernej u kamieniarza Jakuba Bielawskiego. Od kapituły dostał on obrys płyty. W roku 1685 tablica była gotowa. Rok potem malarz pracujący na usługach kapituły „od malowania compendimentu albo namiotu” dostał 50 florenów. W sumie koszt wiedeńskiej płyty wyniósł 1496 florenów. Łacińska inskrypcja opiewała chwałę Jana III Sobieskiego. Oto fragmenty tekstu (tłumaczenie na język polski): „Chorągiew ta ottomańska zabraną była przez niezwyciężonego króla Jana III, w samych namiotach Wielkiego Wezyra, na ołtarzu św. Stanisława, osobliwego opiekuna i patrona Królestwa, złożona i poświęcona. (...) Wybawca Wiednia zniósł zgubne oblężenie, wawrzynem krwią wyborowego wojska Ottomanów zbroczonym, skronie swe uwieńczył. (...) Na cześć Wszechmocnego zawiesił tę chorągiew w tej królewskiej kaplicy, aby tem (...) wielkich zwycięstw świadectwem, Najświętszej Trójcy oddał chwałę i przyszłe wieki nauczył, że w zwycięstwach nie było większego nad wielkiego Jana”.

Uroczystości miejskie odbyły się 27 grudnia, w święto Jana Ewangelisty, patrona króla. Tegoż dnia monarcha wraz z rodziną wysłuchał mszy u Panny Marii, po czym „Królestwo Ichmć jechali do kamienice Pana Tucciego na obiad, kędy go Magistrat witał i winszował królowi IMci tak wielkich tryumfów. Oracyję miał JP doktor Łopacki bardzo piękną, a od króla IMci mówił JW Pan kanclerz wielki koronny Jan Wielopolski”. Wokół Rynku cechy z „chorągwiami swemi porządnie tamże stali przez godzin trzy, lubo deszcz padał dobrze”. Gromadziły się tłumy gawiedzi, chcącej obejrzeć fajerwerk, o którym od dziesięciu dni było głośno. Wszyscy chcieli uczcić bohaterskiego monarchę.

Z okien kamienicy Tucciego (Rynek Główny 22) podziwiano widowisko zorganizowane na cześć Jana III. Była to jedna z największych fet w dziejach Krakowa. Fajerwerk wiedeński posiada doskonałą dokumentację, tak rękopiśmienną, jak ikonograficzną. Opracowanie całej uroczystości powierzono, podobnie jak nadzór, rajcy Janowi Gaudentemu Zacherli. Dnia 14 grudnia przedłożył radzie miejskiej plan uroczystości, który opracował wespół z kupcem Stefanem Mechonim. Referując rajcom szczegółowy program, stwierdził, że: „zniósłszy się z Imci Panem Mechonim, na szczęśliwy JKMci Pana Naszego Miłościwego przyjazd i eliberacyją Wiednia, tryumf takowy wynaleźliśmy, któremu trzy miejsca winny być przeznaczone”. Przebieg ceremonii był zgodny z przedłożonym planem.

Tym razem zrezygnowano z pompatycznego wjazdu, z bram tryumfalnych, na rzecz spektaklu zorganizowanego na Rynku, przed ratuszem. Centrum stanowiło theatrum złożone z trzech struktur, nazywanych w źródłach także theatrami, zrobionymi na kształt łuków tryumfalnych, zatem w rozumieniu ówczesnych symboli zwycięstwa, ozdobionych malowidłami i opatrzonymi odpowiednimi inskrypcjami, tworzącymi w całości emblematy. Pierwszy łuk wyobrażał „effigies Pana Naszego Miłościwego, majestate plena, na koniu rozpędzonym, szablę w ręku trzymając”. Poniżej stosowny napis:

Joanni III a Deo dato, regi Poloniarum orthodoxo, magno duci Lithuaniae, Russiae, Prussiae, Mazoviae, Samogitiae, Livoniae, Smolensciae, Kiioviae, Volhyniae, Podoliae, Podlachiae, Severiae, Pomeraniae, Czerniechoviaeque etc., quod instinctu divinitatis, mentis magnitudine, maximum orbis christiani hostem, eiusque potentiam ac fastum ad Viennam et Strigonium iustis prostraverit armis. Regi suo fortissimo, patri patriae fortunatissimo, publicae quietis, fundatori, optimo S.P.Q. Cracoviensis votis omnium dedicavit.

[Janowi III, zesłanemu przez Boga prawowiernemu królowi Polski, wielkiemu księciu Litwy etc. etc., ponieważ z natchnienia boskiego dzięki wielkości swego umysłu powalił sprawiedliwym orężem potęgę i pychę największego wroga świata chrześcijańskiego pod Wiedniem i Strzygonią. Swemu najdzielniejszemu królowi, najszczęśliwszemu ojcu Ojczyzny, najlepszemu sprawcy pokoju publicznego senat i lud krakowski za wolą wszystkich poświęciły.]

W środku łuku stały trzy obeliski „kształtną i piękną robotą” wykonane z rozmaitymi emblematami. Wokół rozłożono zdobyte trofea: buńczuki, proporce, a nad słupami trzy wieńce laurowe. Dodajmy, że obelisk ówcześni kojarzyli z symbolem chwały, uważając go zgodnie z wykładnią Cezarego Ripy za „gloria Principum”. Na obeliskach umieszczono napisy: „Defensori, Victori, Triumphatori” (Obrońcy, Zwycięzcy, Tryumfatorowi), zaś u dołu dano wiersz:

Haec Tibi devota urbs, quod si maiora valeret,
Hoc totus stares aureus ipse loco.
[Tyle ci daje oddane miasto, bo gdyby więcejuczynić mogło,
stanąłbyś w tym miejscu cały ze złota.]
Poniżej „piękną skulpturą wyrażeni, schyliwszy pod panem głowy i karki swe”, siedzieli tureccy baszowie. Przy pierwszym widniał napis:

Barbaries, sic victa iaces, sic colla superba,
In magno vicit rege Joanne Deus.
[Tak barbarzyństwo, tak dumne karki zwyciężone leżą;
w wielkim królu Janie zwyciężył Bóg.]
Przy drugim:

Turcarum proceres vincti caesique doletis
Rex pius in vobis, impia colla premit.
[Ubolewacie, wielmoże tureccy, w pętach, pokryci ranami,
pobożny król gnie wasze bezbożne karki.]
Przy trzecim:

Discite Lunicolae Lechos, non temnere gentes
Cogitur en etiam, fulmina Luna pati.
[Uczcie się, czciciele Księżyca, nie lekceważyćludów
lechickich, oto nawet Księżyc znieść musi uderzenia piorunów.]
Przy obeliskach postawiono figury Marsa i Pallady opatrzone inskrypcjami. Przy Marsie, dzierżącym herb Sobieskich Janinę, umieszczono wiersz:

Lechicus in te Mars o rex invicte triumphat,
Sub olypeo quoniam vicerat ille Tuo.
[Lechicki Mars triumfuje w Tobie, niezwyciężony królu,
bo zwyciężył pod twym puklerzem.]
Pallada miała herby Marii Kazimiery i stosowny napis:
Hic Regina tibi iustos Dea censet honores
Hostis namque tuis vincitur auxiliis.
[Oto Bogini, królowo, zlewa na Ciebie zasłużone zaszczyty,
bo z Twoją pomocą wróg ponosi klęskę.]
Na obeliskach umieszczono także emblematy z lemmami. Przy Marsie widniała lemma: „Virtutis triumphus” (Tryumf Męstwa), Palladaz lemmą: „Ab hac fortuna omnis” (Od niej wszelkie szczęście). Na pierwszym obelisku był emblem z lemmą — „Et bello et pace colendus” (Godny czci i na wojnie, i w czasie pokoju), na drugim — „Sic fama regnorum” (Tak sława królestw), zaś na trzecim — „Haec sustinent orbem” (Te rzeczy podtrzymują świat). Łuk otoczono balustradą, z narożników której puszkarze wystrzeliwali kule ogniste i „różne ognie wymyślne, vivat rex wyrażające”. Drugi łuk, złożony z dwóch obelisków, przedstawiał zdobycie Setina (Seczany), który oblegany przez królewicza Jakuba, został wreszcie przez niego wzięty. W środku łuku mieściła się konna statua zwycięzcy, a pod nią „varia insignia turcica” wraz z napisem:

Setino capto princeps Jacobe triumphas,
Haec decorat frontem, laurea prima tuam;
Scilicet in pulchro Martis certamine victor,
Debuit invicti, filius esse patris.
[Tryumfujesz, książę Jakubie, po zdobyciu Setina: ten wawrzyn pierwszy zdobi twe skronie — oczywiście, w pięknym boju Marsa zwycięzcą winien być syn niezwyciężonego ojca.]
Uzupełniała go lemma: „Mutata vice” (Gdy się los odmienił). Na drugim obelisku czytano:

Palluit ut vidit Lechum mea Cynthia solem,
Et vice mutata sanguine triste pluit.
Quam felix, si non vertisset cornua, contra
Sarmaticum solem; Cynthia nostra foret.
[Zbladła moja Cyntia, gdy zobaczyła słońce lechickie;gdy zmienił się los, spadł smutny krwawy deszcz. Jak szczęśliwa byłaby nasza Cyntia,gdyby nie zwróciła się przeciwko sarmackiemu słońcu.]

Uzupełniały go dwie lemmy z emblematami: „Digna labori merces” (Godna zapłata za trud) oraz „Sic floret honores Deus” (Tak kwitnie czciąBóg). Z tego łuku także puszczano race i ognie sztuczne. Trzeci łuk natomiast wyobrażał wielkiego smoka, alegorię tureckiej furii, na którego z wieży zbudowanej opodal „Orzeł Polski cum armis Króla Imci, piorunem rzuca, a smok rozwalał się wtedy na części cum tali lemmate:”

Faucibus immensis voluit sorbere Viennam,
Non potuit, pereat turcicus ergo draco.
[Ogromną paszczą chciał pochłonąć Wiedeń;nie zdołał; niech zginie zatem turecki smok.]
Pod orłem można było przeczytać:

Fulmipontes volucris Lechi dum regnante Joanne,
Non tantum potuit, sub Jove quando fuit.
[Gromowładny ptak Lechitów za rządów królewskich Jana może więcej niż niegdyś, kiedy był pod władzą Jowisza.]
Zza orła wyłaniał się anioł, który koronował polskie godło państwowe, w dłoni trzymając lemmę: „Victoria et decus ab alto” (Zwycięstwoi zaszczyt z wysokości).

Tak wyglądała oprawa scenograficzna i ide-owa widowiska, które przeszło do historii pod nazwą fajerwerku wiedeńskiego. Treść podporządkowano niezwyciężonemu królowi, obrońcy chrześcijaństwa, wybitnemu wodzowi, pogromcy Półksiężyca. W koncepcji ideowej nie brakło miejsca dla królewskiego pierworodnego Jakuba, z którym monarcha wiązał plany dynastyczne Sobieskich.

Zachował się również szczegółowy program fajerwerku, dopełniającego dekorację okazjonalną, stanowącego integralną całość uroczystości. Otóż na samym początku uderzono z moździerzy, a gdy chór rozpoczął Te Deum laudamus, przy śpiewie trzeciej strofy zapalono litery „Vivat Joannes Tertius Rex” i puszczono ognie z pierwszego łuku, „gdy bramy (Łuki) trasną zapalą cztyry kule na postumentach, które uczynią szum, potym puszczą górnych rac półfuntowych, ćwierćfuntowych 40”. Następnie przy łuku królewicza Jakuba „zapalą się kul dwie, które uczynią szum, potym (...) z bateryjej wypadną z moździerzyków, granacików 10 jeden po drugim”. Na murach Setina zaczną strzelać, a puszkarze puszczą race. Tymczasem „Polak z Turczynem bić się będą, którego Polak pojmie, zwiąże i pod theatrum królewskie zaprowadzi”. Widowisko kończyć miały pioruny wypadające z orła, zapalające smoka, „któremu paszczą, oczyma, nozdrzem płomień wypadać będzie”. Race ogniste dopełniały całości. Puszkarze: Przybysławczyk, Zimnicki, Rymanowski, Pestkowicz zrobili wszystko, by uroczystość wypadła godnie.

Aura nie sprzyjała jednak fajerwerkom. Dżdżysta pogoda powodowała zalanie moździerzy, deszcz gasił race. Nie obyło się też bez ofiar. Na skutek niewłaściwych obliczeń Włochów pochodzących z Wenecji (Angelus Gauan, Joannes Bartoluci) przygotowujących fajerwerk i nie najlepszej pogody, podczas puszczania ogni sztucznych zginęło pięciu mężczyzn, a rany odniosło kilkanaście osób. Koszty związane z leczeniem poszkodowanych wzięło na siebie miasto. W rachunkach miejskich odnajdujemy pod rokiem 1683 swoistą pozycję: „expensa na chorychi poranionych casu infelici podczas triumfu, gdy Król IMć P[an] N[asz] M[iłościwy] powrócił spod Wiednia”. Wydano 108 złotych. Wśród zabitych są nazwiska Osternickiego, Urbańskiego, postrzelono także mieszkańca Garbar — Różyckiego. Miasto pokryło koszty pogrzebów.

Dwór królewski i rada miejska Krakowa
Obok tych tragicznych w swej wymowie notek, rachunki miejskie kryją interesujące informacje dotyczące ogólnych i szczegółowych wydatków, związanych z przyjęciem króla przez Kraków. W sumie wydano 496 zł 28 gr 9 den. Wino na przyjęcie ofiarował rajca Mikołaj Królik. Bankiet przygotował kucharz Marcin, najęty specjalnie przez rajców. Zakupiono między innymi 13 par kuropatw, 7 par jarząbków, sarnę, 82 kapłony, 3 zające, 7 wołowych pieczeni, 7 dyszków cielęcych, nadto mnóstwo przypraw i białego chleba. Jakie potrawy wniesiono na królewski stół, trudno dziś z powodu braku wzmianek źródłowych dociec.

W rachunkach zanotowano także, że ks. Świątkowicz przepisał emblemaciście łacińskie wiersze, za co dostał z miejskiej szkatuły 10 złotych. Autor wierszy i lemm pozostaje nieznany, choć można sugerować, że wyszły one spod pióra któregoś z profesorów Almae Matris. Na koronację Jana III emblemy wymyślił profesor Stanisław Józef Bieżanowski, który otrzymał za to sowite wynagrodzenie, co skwapliwie zapisano w rachunkach. Bieżanowski był także autorem lemm i wierszy do łuków tryumfalnych podczas wjazdu koronacyjnego Michała Korybuta Wiśniowieckiego (1669). W przypadku wiedeńskiego fajerwerku znane nam źródła milczą o autorze lemm i pozostałych napisów, a w zachowanym materiale archiwalnym nie odnaleziono żadnej wzmianki na ten temat. Obok Bieżanowskiego wziętym emblemacistą, działającym w owym czasie w Krakowie, był Rafał Arteński, który wsławił się licznymi panegirykami między innymi na cześć Jana III. Nie wykluczone też, że układ treściowy uroczystości wiedeńskich wyszedł z kręgu dworskiego, za czym może przemawiać fakt przemilczenia w szczegółowo prowadzonych aktach miejskich kwoty pieniężnej zapłaconej jej autorowi. Zapomniano również wpisać wysokość honorarium autorskiego za opracowanie tekstu do państwowej uroczystości o wybitnie propagandowym rozgłosie, o co zadbano w dwukartkowym anonimowym druku Dedicatio operis triumphalis Joanni III... wydanym w Krakowie u Schedla, a zawierającym pełną koncepcję treściową fajerwerku. Dla uzupełnienia warto dodać, że zachował się tylko jeden znany obecnie egzemplarz tego druku przechowywany w zbiorach Ossolineum.

Jak widać z przedstawionego materiału, dwór królewski i rada miejska Krakowa postarali się o godne stolicy państwa przyjęcie Jana III. W rezultacie powstał oryginalny, urzekający swą jednolitą przemyślaną koncepcją spektakl parateatralny, jedyny w swoim rodzaju, upamiętniający wiedeńską wiktorię. Uroczystość przysporzyła miastu sławy, zapewniając względy monarsze. Pozostałe po niej dekoracje stały jeszcze długo na Rynku, „póki Król Imć z Krakowa nie wyjechał”, jak zanotował współczesny świadek. Monarcha przebywał w Krakowie przez kilka miesięcy. Tu zatem przez dłuższy czas koncentrowało się życie państwowe. W tym czasie Jan III odwiedził Akademię Krakowską, w murach której ongiś wraz z bratem Markiem studiował. Dnia 2 lutego roku 1684 złożył wizytę w Collegium Maius, witany przez rektora. Zwiedził zbiory biblioteczne, a pamiątką po tej wizycie są wpisy monarchy i jego rodziny w słynnej „Księdze Królewskiej”. Obok autografu Jana III widnieją tu podpisy Marii Kazimiery, królewicza Jakuba i Aleksandra, ich siostry Teresy Kunegundy oraz siostry królewskiej Katarzyny Radziwiłłowej. Monarcha wedle tradycji ofiarował do zbiorów uniwersyteckich „sygnet srebrny z napisem tureckim zdobyty pod Wiedniem od Kara Mustafy”, który później trafił do puławskiej kolekcji księżnej Izabeli Czartoryskiej, a obecnie ponownie znajduje się w Collegium Maius Uniwersytetu Jagiellońskiego. Również wtedy król złożył przy grobieśw. Jana Kantego dwa buńczuki tureckie.

Wydarzenie to upamiętnił Uniwersytet kamienną tablicą z łacińskim napisem, przypuszczalnie ułożonym przez Stanisława Józefa Bieżanowskiego. Tablicę umieszczono koło grobu Jana Kantego, a w roku 1714 przeniesiono do Collegium Maius i wmurowano w ścianę celi Jana Kantego. W lutym 1684 roku Jan III odwiedził jeszcze kościół św. Jana, wsławiony cudownym obrazem Madonny, przed którym dziękował za wiedeńską wiktorię.

Niebawem Jan III z rodziną opuścił Kraków. O zwycięstwie wiedeńskim w mieście nie zapomniano. Pamiętano o pierwszej rocznicy wiktorii, tym bardziej że na południowo-wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej pod Kamieńcem Podolskim we wrześniu armia polska zmierzyła się z wojskami sułtana. I tym razem krakowianie wzięli liczny udział w modłach zarządzonychw intencji szczęśliwego zakończenia kampanii. W kronice klasztoru Kanoników Regularnych pod datą 10 września 1684 zapisano:

była solemna procesyja z zamku do kościoła Najświętszej Panny w Rynek krakowski po obiedzie. Zamkową procesyją prowadziły wszystkie procesyje krakowskie i kazimierskie z relikwiami.W procesyi zamkowej niesiono głowę św. Stanisława [relikwiarz z głową]. A ta procesyja odprawowała się po gratiarum actione, tak rocznej wiktoryjej z Turka pod Wiedniem i Pana Boga prosząc o felicem successum, bo już był wtenczas król stanął z wojskiem pod Kamieńcem Podolskim przeciwko obozom tureckim.

Wiktorię wiedeńską przypominały okolicznościowe tablice, jak np. na murach miejskich. Otóż w 2. połowie XVII wieku tuż przed wyprawą zbudowano przy Bramie Sławkowskiej beluard, umacniający mury Krakowa od strony Kleparza i Garbar. Prace ukończono w roku 1683, wmurowano w beluard dwie marmurowe tablice upamiętniające odsiecz Wiednia „z napisami wyrażającemi zwycięstwo JK Mości nad okrutnym nieprzyjacielem Turkiem”. W listopadzie Stanisław Józef Bieżanowski wziął 12 florenów honorarium za wiersze do „Sławkowskiej bramy”. Kamieniarz z Czernej Michał Poman dostał 400 złp za „wyrobienie orła z kamienia nad mur przy moście w Sławkowskiej bramie”. Pracami z ramienia rady miejskiej kierował rajca Jan Gaudenty Zacherla. Przybyło jeszcze jedno dzieło upamiętniające sukces Sobieskiego.

Z końcem XVII stulecia rajcy postanowili uporządkować archiwum miejskie, chcąc przy tej okazji sporządzić kopiarz przywilejów Krakowa. Z uchwały rady (1691) wynikałoby, że inicjatywa wyszła od Jana Gaudentego Zacherli i Mikołaja Królika, którzy poczęli prace wstępne subwencjonować z własnej kiesy. Nie wiadomo dokładnie, kiedy do tego przedsięwzięcia przyłączył się Zygmunt Jan Zaleski, którego ojciec Jan Zaleski brał aktywny udział w przygotowaniu wielu ceremonii państwowych w Krakowie, między innymi przy wjazdach królewskich Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana III. Jego syn po trzechletniej pracy przedłożył radzie dwa dzieła: kodeks przywilejów (Codicis Jurium et Privilegiorum Urbis Cracoviae), zawierający kopie 380 przywilejów dotyczących miasta Krakowa, ułożonych chronologicznie. Równocześnie Zygmunt Zaleski opracował klucz, który w założeniu autora miał pomóc w orientacji w kodeksie (Clavis Archivi Urbis Cracoviae), przechowywany w Bibliotece Jagiellońskiej. Clavis Archivi zawiera między innymi rysunek bramy tryumfalnej na wjazd Michała Korybuta Wiśniowieckiego oraz rysunki emblematów wraz z lemmami, związane z fajerwerkiem wiedeńskim. W ten sposób dzięki Zygmuntowi Zaleskiemu uratowano dla potomnych bezcenną dekorację emblematyczną, powstałą w grudniu roku 1683i z góry skazaną przez swą nietrwałość na zagładę.
Śmierć monarchy
Gdy w czerwcu roku 1696 nadeszła z Wilanowa wieść o śmierci monarchy, cały Kraków pogrążył się w żałobie. Już 3 lipca rajcy uchwalili, że uroczystości żałobne odbędą się w kościele Mariackim. Szybko udekorowano czernią prezbiterium, pośrodku postawiono castrum doloris, którego rysunek zachował się w Clavis Archivi Zaleskiego. W odpowiednio przygotowanym prezbiterium, pełnym jarzących się świec, wybudowano castrum doloris złożone z obelisków, otaczających symetrycznie właściwy katafalk wzniesiony na panopliach, podtrzymywany przez orły, zwieńczony herbem królewskim i nakryty baldachimem. Całości dopełniały dwie alegoryczne figury stojące obok obelisków, nadto anioł na baldachimie oraz epitafijny pompatyczny napis:

Divi Joannis III Regis Poloniarum, Magni Duci Lithuaniae, Russiae, Prussiae, Masoviae, Samogitiae, Podoliae, Podlachiae, Volchyniae, Kijoviae, Livoniae, Smolensciae, Severiae, Czernichoviae, Domini, Domini, Clementissimi, Magnitudini, Titulis ac Triumphis, S.P.Q. Cracoviensis cum Lacrymis

[Boskiemu Janowi III królowi Polski, Wielkiemu Księciu Litwy etc. etc. etc. Panu Łagodnemu, Wielkiemu z tytułów i sukcesów, senat i lud Krakowa ze łzami.]

Po bokach widniały lemmy, zdobiące castrum:

Pio. Iusto. Prudenti. Invicto.
[Pobożnemu. Sprawiedliwemu. Roztropnemu. Niezwyciężonemu.]
Religiosa Prudentia. Justa Fortitudine.
[Religijna roztropność. Sprawiedliwe męstwo.]
Fama per ora volat.
[Sława przez usta płynie.]
Spiritus astra tenet.
[Duch osiąga gwiazdy.]
Manet ultima caelo.
[Pozostaje ostatnia w niebie.]
Sic Tua florebunt victuris homina fastis.
[Tak zaowocuje twoje człowieczeństwo w dniu ostatecznym.]
Węgrzech przeciwko panowaniu Habsburgów, rozpoczęła przygotowania do wojny z Austrią. Niebezpieczeństwo najazdu tureckiego skłoniło ją przy tym do szukania sojuszników. Najpewniejszego sprzymierzeńca widziano w Polsce, toteż już w zimie z 1682 r. na 1683 r. poseł austriacki rozpoczął starania o zawarcie z nią sojuszu. Król Jan III Sobieski rozumiał, że opanowanie Węgier przez Turków zagrozi południowym granicom Polski.

Na posiedzeniu sejmu w 1683 r. posłowie szlacheccy poparli propozycję przymierza polsko-austriackiego, które podpisano 1 kwietnia 1683 r. (dla uniknięcia złej wróżby dokumenty traktatu antydatowano na 31 marca). Wczesną wiosną 1683 r. potężne siły tureckie liczące 200 tys. żołnierzy wyruszyły z Adrianopola przez Węgry na Austrię. Od Belgradu dowodził nimi wielki wezyr Kara Mustafa. Część sił dowództwo tureckie przeznaczyło do prowadzenia działań na kierunkach pomocniczych i do obsadzenia licznych twierdz. Bezpośrednio na stolicę Austrii - Wiedeń maszerowała armia w sile około 140 tys. żołnierzy.

Wojska cesarskie dowodzone przez księcia Karola Lotaryńskiego liczyły zaledwie 30 tys. żołnierzy. Czynione przez niego próby stawienia oporu tureckiej potędze nie przyniosły żadnych rezultatów - główne siły najeźdźców nie tylko zbliżały się bez przeszkód do Wiednia, ale i ogromne połacie cesarstwa były pustoszone przez Tatarów. Austria nie była bowiem przygotowana do obrony. Cesarz liczył już tylko na obcą pomoc, przede wszystkim Polski. W tej sytuacji książę Karol Lotaryński przekazał swą piechotę komendantowi Wiednia - księciu Ernstowi Rüdigerowi Stahrembergowi, a sam z pozostałymi siłami wycofał się za Dunaj, by bronić tej części Austrii. 7 lipca 1683 r. uciekł z Wiednia wraz z rodziną cesarz Leopold I, 14 lipca zaś wojska tureckie stanęły pod Wiedniem.

16 lipca do Wilanowa, gdzie przebywał król Jan III Sobieski, przybył poseł cesarski, błagając w imieniu cesarza Leopolda I o szybką pomoc dla oblężonego Wiednia. Sobieski, wypełniając zobowiązania sojusznicze wynikające z traktatu zawartego z cesarstwem 1 kwietnia 1683 r., rozpoczął przygotowania do wyprawy wiedeńskiej.16 lipca 1683 r. wysłał rozkazy do hetmana polnego koronnego Mikołaja Sieniawskiego i hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jabłonowskiego, aby ściągnęli wszystkie wojska do Krakowa, gdzie został wyznaczony rejon koncentracji całej armii. Sobieski przybył też tam wkrótce. 2 sierpnia dotarł z wojskiem do Krakowa hetman wielki koronny Jabłonowski. W sumie król zgromadził około 27 tys. żołnierzy oraz prawie drugie tyle czeladzi obozowej.

Z Krakowa wojska ruszyły na Śląsk, najpierw Mikołaj Sieniawski z 20 chorągwiami jazdy, a za nim król z głównymi siłami prowadzonymi przez Jabłonowskiego. Za armią posuwał się olbrzymi tabor liczący około 8 tys. wozów. Wieziono na nich zapasy żywności na pół roku. W tym samym czasie wyruszyły pod Wiedeń posiłki z krajów Rzeszy Niemieckiej - oddziały saskie, bawarskie, szwabskie i frankońskie. W Tarnowskich Górach Sobieski dokonał przeglądu wojsk, po czym armia ruszyła dalej dwiema drogami, które schodziły się w Ołomuńcu. Sieniawski szedł na Białą, Cieszyn, Ołomuniec, Wischau, Nikolsburg, Jabłonowski zaś na Gliwice, Racibórz, Opawę, Ołomuniec i stąd w ślad za Sieniawskim. W Raciborzu król z trzema tysiącami jazdy odłączył się od sił głównych i szybkim marszem zamierzał połączyć się z Sieniawskim. Ten stanął 25 sierpnia w Nikolsburgu, przebywszy 321 km w ciągu 12 dni. 31 sierpnia za Nikolsburgiem król połączył się z Sieniawskim.

3 września w Stettelsdorfie odbyło się posiedzenie wielkiej rady wojennej, w której - obok króla Jana III Sobieskiego i księcia Karola Lotaryńskiego - wzięli udział dowódcy wojsk polskich (obaj hetmani koronni Stanisław Jabłonowski i Mikołaj Sieniawski oraz generał artylerii Marcin Kątski), elektor saski Jan Jerzy III, elektor bawarski oraz generałowie cesarscy. Naczelne dowództwo nad siłami sprzymierzonych objął Jan III Sobieski. Przyjęto też plan odsieczy przedstawiony przez polskiego króla. Plan Sobieskiego zakładał przeprawę całej armii na prawy brzeg Dunaju. Po przekroczeniu rzeki, co miały zabezpieczać polskie wojska, siły sprzymierzonych miały przeprowadzić dokładne rozpoznanie przeciwnika, a następnie maszerować wzdłuż Dunaju przez górzysty obszar tzw. Lasu Wiedeńskiego. Główną rolę podczas tego marszu miała odegrać piechota, ubezpieczając wojska przed zaskoczeniem przez przeciwnika. Po przekroczeniu Lasu Wiedeńskiego wojska sprzymierzonych miały niezwłocznie zaatakować go, a po rozbiciu - przejść do pościgu.

Po naradzie Sobieski natychmiast przystąpił do wykonania zaplanowanej operacji. W nocy z 5 na 6 września wojska polskie i austriackie przeprawiły się pod Tulln na prawy brzeg Dunaju po pontonowych mostach. Następnie przeprawiły się przybyłe spod Krems posiłkowe oddziały niemieckie. Marsz wojsk sprzymierzonych na Wiedeń odbywał się w trzech kolumnach. W lewej kolumnie wzdłuż brzegu Dunaju przemieszczały się wojska austriackie, w środkowej - posiłki niemieckie, prawą kolumnę stanowiły wojska polskie. 11 września siły sprzymierzonych podeszły w rejon równinny i zajęły pozycje naprzeciwko armii tureckiej. Ze szczytu góry Kahlenberg Sobieski ocenił teren oraz siły przeciwnika i ich położenie.

Stosunek sił był następujący: armia biorąca udział w odsieczy liczyła około 70 tys. żołnierzy (około 30 tys. jazdy i 40 tys. piechoty) oraz 140 dział, w tym wojska polskie około 27 tys. żołnierzy. Natomiast siły Turków rozwinięte do walki ze sprzymierzonymi wynosiły około 85 tys. żołnierzy, w aproszach zaś pod miastem pozostawało około 25 tys. Turków.

Wojska sprzymierzonych zajęły stanowiska na północ od miasta, od strony Lasu Wiedeńskiego. Na prawym skrzydle, rozciągającym się od Rosskopfu do Dreimarksteinu, stanęły wojska polskie. Były one uszykowane w taki sposób, że na bokach stanęli obaj hetmani z oddziałami jazdy i piechoty, w środku zaś husaria i piechota królewska. Centrum ugrupowania wojsk sprzymierzonych, znajdujące się w okolicy Vogelsang, zajęły wojska elektora bawarskiego - księcia Waldecka. Lewe skrzydło, znajdujące się na Kahlenbergu, stanowiły wojska elektora saskiego i księcia Karola Lotaryńskiego. Natarcie miało rozpocząć lewe skrzydło - najbardziej wysunięte w stronę przeciwnika. Mimo otoczenia całego Wiednia Turcy ześrodkowali główne siły na północ od miasta, słusznie obawiając się uderzenia z tej strony. Pozycje wojsk tureckich rozciągały się od Schönbrunn do Döbling. Za rzeką Wiedenką zajęli pozycje Tatarzy.

12 września rano o godz. 6 rozpoczęło natarcie lewe skrzydło wojsk sprzymierzonych. Stojąca na Kahlenbergu piechota ruszyła ku stanowiskom tureckim znajdującym się na Nussbergu. Posuwająca się za nią artyleria zatrzymywała się co chwilę, by ogniem dział razić nieprzyjaciela. W tych momentach zatrzymywała się również piechota, czekając, aż puszkarze na nowo nabiją armaty. Sobieski rozkazał stojącym na zboczach Kahlenbergu bateriom wspierać natarcie ogniem. O godz. 8.00 Nussberg został zdobyty. Wojska lewego skrzydła nacierały dalej i w południe zdobyły Heiligenstadt, którego Turcy bronili zażarcie. Około południa oddziały walczące na tym skrzydle zaczęły podchodzić pod Wiedeń. Turcy obawiając się, że mogą one szybko przebić się do miasta, zgrupowali tu większość swoich sił, przygotowując się do przeciwnatarcia.

Sobieski postanowił zaatakować lewe skrzydło tureckie od Sieveringu i Dornbachu. Sam wyprowadził z lasów oddziały piechoty polskiej wzmocnione przez artylerię. Walką tych oddziałów kierował generał Kątski. Za nimi posuwały się chorągwie husarii - głównej siły uderzeniowej polskiej armii. Szczególnie ciężkie zadanie stało przed Polakami. Piechurzy uderzyli bowiem przez łańcuch mniejszych wzgórz oddzielających ugrupowanie polskich wojsk od Równiny Wiedeńskiej, a wódz turecki Kara Mustafa widząc grożące niebezpieczeństwo, skierował przeciwko nim najlepsze pułki janczarów wspierane ogniem artylerii tureckiej. Zaczęła się zacięta, żmudna walka o każdy pagórek, każdą winnicę i lasek. Jednocześnie z natarciem prawego skrzydła wojsk sprzymierzonych od Vogelsangu rozpoczęły natarcie wojska rozmieszczone w centrum. Turcy zdołali na pewien czas zatrzymać natarcie piechoty niemieckiej atakującej w centrum, ale Sobieski wsparł Niemców własną piechotą i przełamał opór wroga. Wojska sprzymierzonych posuwały się naprzód.

Około godz. 17 wojska tureckie zostały wyparte na równinę. Aby przekonać się, czy teren nie jest zbyt trudny dla szarży kawalerii, Sobieski skierował do ataku chorągiew husarii. Wywołała ona zamieszanie w szykach tureckich i powróciła na pozycję wyjściową. O godz. 18 Sobieski uznał, że nadszedł moment decydujący i rozkazał formować się do ataku wszystkim chorągwiom husarskim i pancernym. Tymczasem Kara Mustafa zgromadził 75% swych sił przeciwko Polakom oraz umocnił główny obóz turecki na Schmelzu oddziałami ściągniętymi z prawego skrzydła. Na północny zachód od obozu stanęła urzutowana w trzech liniach jazda turecka. Turcy zgrupowali tu również dużą liczbę dział.

Sobieski osobiście poprowadził 20 tys. jazdy do ataku, który miał rozstrzygnąć bitwę i zadecydować o losie Wiednia. Była to najsłynniejsza w dziejach szarża husarii polskiej. Atakując po lekkiej pochyłości terenu, husaria nabierała coraz większego rozpędu. Za husarią ruszyła kawaleria lewego skrzydła i centrum wojsk sprzymierzonych. W momencie natarcia artyleria turecka otworzyła silny ogień, a ciężka jazda turecka ruszyła na spotkanie pędzącej w szalonym galopie husarii. W starciu czołowym ściana jeźdźców tureckich legła pokotem, a husaria dobywszy koncerzy, zwaliła się na następne szeregi i, prąc je przed sobą, sunęła naprzód. Przerażenie i popłoch ogarnęły Turków. Cała jazda Kara Mustafy, zasławszy gęsto ziemię trupem, ratowała się paniczną ucieczką. Za jazdą poszła piechota turecka. Kara Mustafa ledwie uszedł z życiem. Potężna armia turecka została doszczętnie rozbita. Bronili się jeszcze pozostawieni pod murami miasta janczarowie, ale i oni zostali wyparci przez wojska Karola Lotaryńskiego. Obóz turecki wpadł w ręce Sobieskiego - Wiedeń był wolny.
"Bitwa ta i walka była ogromna, trwając od południa do zachodu słońca sprawiała wrażenie, że to Sąd Ostateczny
- pisał kronikarz turecki. W końcu, na krótko przed zapadnięciem zmroku, wojsku muzułmańskiemu już nie starczyło sił i w żaden sposób nie było ono zdolne wytrzymać, więc zostało pobite i uciekło. [...]".

Chociaż bitwę wiedeńską zakończył wspaniały atak jazdy (husarii) polskiej, to jednak zwycięstwo odniesione nad Turkami było w dużej mierze dziełem piechoty i artylerii. Należy dodać, iż przed bitwą byli zaangażowani również saperzy do budowy mostów pontonowych. Bitwa ta jest ciekawym przykładem umiejętnego przystosowania działań do terenu przez sprzymierzonych. W pierwszej fazie walki działała skutecznie piechota wspierana przez artylerię. Dopiero po wyparciu wroga na równinę można było użyć kawalerii. Król Jan III Sobieski jako dowódca wykazał duży talent, umiejętnie kierując przebiegiem walki, w której zostały zniszczone główne siły tureckie, a tym samym zlikwidowane oblężenie Wiednia.

Tradycje obchodów świąt wojsk lądowych sięgają okresu II Rzeczypospolitej. Początkowo swe święta obchodziły pułki piechoty, kawalerii, artylerii, saperów, łączności itp. wojsk lądowych oraz niektóre rodzaje broni (artyleria, artyleria przeciwlotnicza, saperzy). Tak było aż do roku 1948, w którym minister obrony narodowej rozkazem nr 115 z 19 lipca 1948 r. ("Dziennik Rozkazów MON" nr 12 z 1948 r., poz. 121) dla upamiętnienia momentów największej chwały bojowej jednostek, dla uczczenia w uroczysty sposób towarzyszy poległych w walkach o wyzwolenie Ojczyzny oraz dla pogłębienia łączności Narodu i Wojska Polskiego - ustanowił Święto Wojsk Lądowych i Szkół Oficerskich Lądowych, przypadające w rocznicę forsowania Odry i Nysy. Tak więc po raz pierwszy w historii Wojska Polskiego główny rodzaj sił zbrojnych miał swe święto. Było to przede wszystkim związane z utworzeniem - zgodnie z rozkazem ministra obrony narodowej nr 0271/org. z 29 listopada 1947 r. - Dowództwa Wojsk Lądowych.

Dniem święta miała być pierwsza niedziela po 15 kwietnia. Zalecano go obchodzić uroczyście, przy udziale zaproszonych władz cywilnych, przedstawicieli partii politycznych, związków zawodowych i miejscowego społeczeństwa. Przykładowy program obchodów święta obejmował: capstrzyk i uroczysty apel poległych w przeddzień święta, mszę polową, defiladę, wspólny obiad żołnierski, akademię (poświęconą zobrazowaniu historii walk wojsk lądowych ze szczególnym uwzględnieniem czynów bojowych danej jednostki oraz jej wysiłków i zasług w dziedzinie wyzwolenia oraz odbudowy Polski), a także imprezy artystyczne i sportowe.

Jednakże centralnych obchodów Święta Wojsk Lądowych i Szkół Oficerskich Lądowych nie było. W 1949 r. w pierwszą niedzielę po 15 kwietnia przypadała Wielkanoc. Rok później zaś już nie miał kto organizować centralnych obchodów święta, albowiem minister obrony narodowej rozkazem nr 09/org. z 7 lutego 1950 r. nakazał rozformować Dowództwo Wojsk Lądowych. Oficjalnych obchodów święta więc zaniechano. Później przez wiele lat żołnierze wojsk lądowych faktycznie nie mieli swego święta. Obchodziły swe święta jedynie poszczególne rodzaje wojsk lądowych: wojska rakietowe i artyleria, wojska obrony przeciwlotniczej, wojska inżynieryjne, wojska obrony przeciwchemicznej i wojska łączności.

Do koncepcji święta wojsk lądowych powrócono przy okazji odtwarzania Dowództwa Wojsk Lądowych. 19 sierpnia 1996 r. decyzją ministra obrony narodowej powołano Grupę Organizacyjno-Przygotowawczą Dowództwa Wojsk Lądowych, na czele której stanął gen. bryg. Józef Flis, a nadzór nad pracami grupy sprawował sekretarz stanu - I zastępca ministra obrony narodowej dr Andrzej Karkoszka.